Żałuję

Prawica Rzeczypospolitej nie zdołała zarejestrować swoich list w 21 okręgach wyborczych, w związku z czym nie będzie mogła startować w wyborach do Sejmu. Ugrupowaniu Marka Jurka zabrakło 450 podpisów w okręgu wrocławskim, które zostały zakwestionowane przez Państwową Komisję Wyboczą. Oznacza to, że w tych wyborach nie będzie reprezentowane środowisko polityczne, które najpełniej reprezentuje w swoim programie katolicką naukę społeczną oraz w sposób integralny w centrum przesłania politycznego stawiało obronę życia. Tym bardziej to bolesna wiadomość, że swoje listy zdołał jednak zarejestrować Ruch Poparcia Palikota, czyli formacja politycznego błazna, który z polityki zrobił nieustanny ciąg happeningów oraz prowokacji.

Nie będzie więc w sejmie Marka Jurka, polityka zupełnie wyjątkowego w naszym życiu politycznym, który w imię głoszonych przez siebie wartości, po konflikcie z kierownictwem PiS w sprawie zmian w Konstytucji, zrezygnował z pełnienia urzędu marszałka Sejmu. Tym samym dobrowolnie pozbawił się statusu osoby nr 2 w państwie. Z punktu widzenia taktyki politycznej, rezygnacja Marka Jurka w tamtych warunkach była błędem. Więcej mógł uzyskać, być może, pozostając w szeregach PiS. Zawsze jednak miałem szacunek dla jego ideowości oraz bezkompromisowości w sprawach etycznych.  Ubolewam, że tak niewielkie wsparcie to środowisko otrzymywało  ze strony ludzi Kościoła.

Niestety wiele wskazuje, że Prawica Rzeczypospolitej wylądowała na marginesie życia politycznego, z którego przy obecnej ostrej, dwubiegunowej  polaryzacji między PO oraz PiS,  bardzo trudno będzie się tej partii wydostać. Większość potencjalnych wyborców Marka Jurka przejmie PiS, część być może PJN, ale będzie to dla nich wybór zastępczy. Mam nadzieję, że Marek Jurek nie zniechęci się tym niepowodzeniem i spróbuje swych szans w wyborach do Senatu, gdzie on, a może także inni kandydaci z jego ugrupowania, mają ciągle szansę na sukces.