Jasna strona mocy

Fenomenem tej kampanii była błyskawiczna weryfikacja oskarżeń, wyłapywanie nieścisłości, uzupełnianie źródeł.

O mediach społecznościowych pisze się zazwyczaj same złe rzeczy. Poniekąd słusznie. Ale ta niewątpliwa moc ma także swoją jasną stronę. Pokazała ją w zakończonej (Bogu dzięki!) kampanii wyborczej. Główny atak na jednego z kandydatów został przypuszczony przez tradycyjne media o największych zasięgach. Była to akcja dobrze zaplanowana, zsynchronizowana i konsekwentnie realizowana. Onet potrafił zamieszczać jednocześnie 17 różnych materiałów dotyczących Karola Nawrockiego, które następnie rezonowały w telewizjach, stacjach radiowych oraz na innych portalach. Któż jest w stanie przeciwstawić się takiej nawałnicy? Dysproporcja potencjałów medialnych wspierających dwóch kandydatów była ogromna, w dodatku telewizje Republika, Trwam czy wPolsce24 mają raczej hermetyczną grupę widzów, zaś negatywną kampanię adresowano do niedzielnych wyborców (czyli takich, którzy decyzję podejmują w niedzielę rano). Tyle że większość z nich korzysta już ze smartfonów i śledzi na bieżąco najgorętsze newsy przebijające się na ich „społecznościówki”. I tam właśnie objawiła się owa jasna strona mocy.

Mocno kuleje dziś w Polsce dziennikarstwo śledcze, za to – jak się okazuje – nieźle działa obywatelski fact checking (czyli sprawdzanie podawanych w mediach informacji). Fenomenem tej kampanii była błyskawiczna weryfikacja oskarżeń, wyłapywanie nieścisłości, uzupełnianie źródeł. Bardzo często nie przez sztaby wyborcze, ale przez dociekliwych obserwatorów tego, co się mówi i publikuje. Zresztą sztaby także dzięki mediom społecznościowym miały bezcenną możliwość szybkiej reakcji. Dzięki temu żywot każdego kłamstwa czy grubymi nićmi szytej intrygi był krótki.

Oczywiście internet zalany był także lawiną fake newsów, szalał trolling, pełną parą pracowały suto opłacane boty. Algorytmy też robiły swoje i wyborcy mocno tkwili we własnych bańkach. Jak zawsze. Ale wystarczy wyobrazić sobie, jak ta kampania wyglądałaby, gdybyśmy byli zdani jedynie na tradycyjne media…

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Legutko Piotr Legutko dziennikarz, publicysta, wykładowca, absolwent filologii polskiej UJ. Kierował redakcjami „Czasu Krakowskiego”, „Dziennika Polskiego”, „Nowego Państwa” i „Rzeczy Wspólnych”, a także krakowskim oddziałem TVP i kanałem TVP Historia. Z „Gościem Niedzielnym” związany od początku XXI wieku. Opublikował m.in. „O dorastaniu czyli kod buntu”, „Jad medialny”, „Sztuka debaty”, „Jedyne takie muzeum”, książkowe wywiady z Janem Polkowskim i prof. Andrzejem Nowakiem oraz „Mity IV władzy” i „Gra w media” (wspólnie z Dobrosławem Rodziewiczem). Wykładowca UP JP II oraz Akademii Ignatianum.