Wolność chcenia

Można wybierać na dwa sposoby – mądrze lub głupio, ale dobry wybór jest tylko jeden.

Jaś na lekcji: „Chciałbym być biskupem, jak mój dziadek”. Nauczycielka: „Twój dziadek był biskupem?”. Jaś: „Nie, ale też chciał”.

No właśnie – człowiek, w odróżnieniu od innych stworzeń, ma wolną wolę. Na tej podstawie wielu sądzi, że wszystko możemy zrobić. No, niezupełnie. A właściwie zupełnie nie.

Błąd polega na pomyleniu wolnej woli z możliwością jej spełniania. Wolna wola nie znaczy, że człowiek wszystko może robić, ale że wszystko może chcieć. Mogę chcieć być cesarzem, ale być nim mogę tylko w swoim przekonaniu. Jeśli jednak zechcę to przekonanie manifestować, to okaże się, że poddani go nie podzielają i nie słuchają mnie nawet stajenni, nie mówiąc o cesarzowej. No, chyba że stworzy się prawo, które każdemu chętnemu da papiery, że jest cesarzem, a tych, którzy to kwestionują, wsadzi do pudła pod zarzutem mowy nienawiści.

Zresztą o czym ja mówię – takie prawo w wielu krajach już funkcjonuje, a u nas zafunkcjonować próbuje. Gdyby chodziło o wolność bycia, powiedzmy, Napoleonem, to pół biedy, bo armii by tacy raczej nie zebrali. Skoro jednak, na przykład, można według prawa dowolnie wybierać sobie płcie, to trudno o jaskrawszy przykład zadekretowanego chciejstwa. To się ma nijak do rzeczywistości, bo co z tego, że ktoś sobie wybierze nową tożsamość, skoro i tak pozostaje ze starą.

Nie do tego Bóg dał nam wolną wolę, żebyśmy mieli wszystko, czego chcemy, ale żebyśmy chcieli wszystkiego, co On dla nas ma. „Wola Boża chce tylko naszego dobra” – takie słowa mnie kiedyś poruszyły. Rzeczywiście – jeszcze nikt na pójściu za wolą Boga źle nie wyszedł, natomiast na trwałym sprzeciwie wobec niej nikt nie wyszedł dobrze.

Piszę to akurat teraz, gdy dobiegają końca wyborcze zmagania, bo w takich wyborach dobrze widać, na czym polega ludzka wolność: mamy możliwość wybierania, ale nad efektem mamy władzę ograniczoną. Ważne, żebyśmy nie robili sobie i innym krzywdy, wybierając inaczej, niż wskazuje Bóg. A wskazuje.


KRÓTKO:

Tajna metoda

Szpital w Oleśnicy nie chce udzielić informacji na temat wykonanych tam aborcji. Wnioskowała o to Fundacja Życie i Rodzina. Placówka udostępniła raport procedur aborcyjnych za rok 2024 r., z którego wynikało, że w tym okresie uśmiercono tam 155 dzieci, a wszystkie aborcje przeprowadzono na podstawie zaświadczenia od psychiatry przez „podanie preparatu w celu zakończenia ciąży”, czyli metodą farmakologiczną. Wiadomo jednak, że wykonuje się tam też aborcje metodą próżniową i przez zastrzyk do serca z chlorkiem potasu. W tej sprawie dyrekcja milczy. Nie chce również ujawnić producenta zabójczego preparatu. „To próba zatajenia zbrodni na bezbronnych dzieciach” – stwierdza fundacja, informując, że w związku z nieudzieleniem informacji publicznej skierowała sprawę do sądu. Teraz wszystko będzie zależało od tego, jaki to będzie sąd.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.