Leczenie prawdą

Zaufanie nie bierze się z doświadczenia – to doświadczenie bierze się z zaufania.

Lekarz pokazuje pacjentowi zdjęcie rentgenowskie i mówi: „Na prześwietleniu było widać złamane żebro, ale naprawiliśmy to w fotoszopie”.

To taki mem – akurat wpadł mi w oko. Myślę, że on nie tylko pokazuje, skąd biorą się sukcesy naszej obecnej władzy, ale przede wszystkim trafnie oddaje strategię grzechu. Istotą tej strategii jest stwarzanie wrażenia, że gdy zrobię coś, przed czym ostrzega sumienie, to będzie dla mnie przyjemniej, a tym samym lepiej. I choć czasem, chwilowo, bywa przyjemniej, to lepiej nigdy. Bo to jest właśnie tak, jak z chorym człowiekiem, którego „uzdrowiono fotoszopem”: miło mu usłyszeć, że jest zdrowy, ale to mu szkodzi, bo będąc w błędzie, nie podejmuje właściwych decyzji.

Miła diagnoza jest dobra tylko wtedy, gdy jest prawdziwa. Prawdziwa niemiła też jest dobra, bo prawda jest w każdym wypadku lecząca.

Tu się uwidacznia różnica między miłosierdziem Bożym a ofertą diabła. Wszystko, co Boże, zawsze i w każdym wymiarze bazuje na prawdzie, a prawda jest taka, że potrzebujemy Bożego przebaczenia, bo inaczej pomrzemy w grzechach. Z kolei nasz odwieczny nieprzyjaciel wężową metodą sączy miłe kłamstwo: „Na pewno nie umrzecie”.

Otóż nie jest to takie pewne. Gdyby nie istniała realna możliwość zatracenia, to po co Pan Jezus krwawił i konał na krzyżu? I po co wzywa do nawrócenia?

Zbawiciel żali się św. Faustynie, że najbardziej rani Go niedowierzanie Jego dobroci. I zadaje rozdzierające pytanie: „Jeżeli nie przekonała was o miłości Mojej śmierć Moja, to cóż was przekona?”.

Pamiętam, jak przed wieloma laty wyznałem w spowiedzi to, czego się bardzo wstydziłem. Ależ mnie wcześniej atakowały w myślach „dobre rady”, żeby tego nie robić, bo to przecież nic takiego, a co sobie ksiądz pomyśli, a coś tam jeszcze. Kiedy się jednak przełamałem i wygarnąłem to z siebie, zdałem sobie sprawę, że to było bardzo łatwe. Miejsce wstydu natychmiast zajęła radość i poczucie niezrównanej wolności. Wtedy zrozumiałem, o co chodzi z miłosierdziem – o moje dobro.

 


KRÓTKO:

Kobiety kobiece

Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii ogłosił przełomowy wyrok dotyczący prawnej definicji kobiety. Sędziowie orzekli, że pojęcie to odnosi się do biologicznej kobiety i biologicznej płci, i nie obejmuje osób transpłciowych. Rozstrzygnięcie nawiązuje do działań szkockiego rządu, który przez termin „kobieta” rozumiał nie tylko biologiczne kobiety, ale także biologicznych mężczyzn, którzy uzyskali tzw. Certyfikat Uznania Płci. Umożliwiało im to obejmowanie stanowisk zarezerwowanych dla kobiet. Sąd wskazał, że rząd Szkocji, uznając transseksualistów za kobiety, był w błędzie. Wyrok został przyjęty z entuzjazmem przez organizacje kobiece i z rozczarowaniem przez aktywistów LGBTQ+, którzy uznali go za porażkę w walce o równość. Patrzcie Państwo, ile to się dziś trzeba namęczyć, żeby odkryć to, co zawsze było oczywiste: że kobieta to kobieta.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.