Zapisane na później

Pobieranie listy

Syria: Kościół to światło pośród ciemności, inwestuje w przyszłość

Kościół jest dziś w Syrii światłem pośród ciemności – uważa proboszcz łacińskiej parafii w Aleppo, do której należy 600 chrześcijańskich rodzin. Podkreśla, że pomimo niewyobrażalnie trudnych warunków życia, chrześcijanie starają się uruchamiać oddolne procesy, które przygotowują grunt pod nową przyszłość dla tego kraju. Skupiają się na edukacji i pracy z młodymi ludźmi, którzy są „niesamowicie dynamiczni i pełni energii”.

VATICANNEWS.VA

dodane 01.05.2024 16:58

O. Bahjat Karakach dobrze zna Aleppo, bo sam pochodzi z tego miasta. Podkreśla, że sytuacja jest bardzo trudna. Na kosekwencje trwającej od 13 lat wojny nakładają się zniszczenia po trzęsieniu ziemi i katastrofalna sytuacja gospodarcza. Syryjczycy żywo też odczuwają reperkusje konfliktu w Strefie Gazy. ONZ ograniczyło pomoc żywnościową. Państwo jest praktycznie nieobecne. Nie obchodzi go ani szkolnictwo, ani służba zdrowia. Za leczenie, w tym za skąplikowawne operacje trzeba płacić z właszej kieszeni. Wynajęcie mieszkania kosztuje więcej niż przeciętna pensja. Ludzie są w stanie przetrwać jedynie dzięki pomocy krewnych z zagarnicy oraz wsparciu organizacji charytatywnych, w tym kościelnych.

 Jak mówi agnecji AsiaNews franciszkański proboszcz, Kościół oprócz doraźnej pomocy charytatywnej, stara się tworzyć podwaliny pod przyszłość Syrii. Angażuje się w edukację i pojednanie, które otwierją przed Syryjczykami nowe perspektywy. Wspólna oddolna praca to sposób na przełamanie muru nieufności i odbudowanie relacji – mówi o. Karakach. Podkreśla, że pomaga w tym postawa ludzi młodych, którzy zawsze wykazują entuzjazm i są pełni energii, choć ich codzienne życie jest dość skomplikowane. Ten, kto studiuje, musi też znaleźć pracę, choćby na czarno, aby pomóc rodzinie.

 Proboszcz z Aleppo podkreśla jednak, że również świat musi się zaangażować w odbudowę Syrii. Nie chcemy tylko żebrać o pomoc, możemy odbudować nasz kraj, ale potrzebne jest rozwiązanie kryzysu z udziałem wspólnoty międzynarodowej, która wydaje się niezainteresowana stabilizacją tego regionu – mówi franciszkanin. 

 
1 / 1