Nowy numer 17/2024 Archiwum

Na językach

„Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem” (Iz 50,5)

„Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem” (Iz 50,5)

Słowa mają moc. Mogą krzepić człowieka albo go znieważać. Można nimi opluć, rzucając w twarz obelgę i pobić do krwi, zostawiając niegojące się rany. Ale słowem można też pomóc strudzonemu, podnieść go z rozpaczy i dodać sił, karmiąc nadzieją jak chlebem. Słowa mogą oskarżać albo bronić, potępiać lub ocalać. „Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie” – mówi Sługa Pański o Bogu, który słowem stworzył i Słowem zbawił świat. W słuchaniu idzie do końca. Nie broni się przed upokorzeniem, nie uchyla przed ciosami. To posłuszeństwo niewolnika? Nie, to pewność: „Oto Pan Bóg mnie wspomaga”. Niewinny wystawia się na okrucieństwo ludzkich słów, bo wie, że Bóg jest blisko, a Jego słowo ma moc uwolnienia. Wiara w siłę słowa nie bierze się znikąd. Rodzi się ze słuchania. Słuchać jak uczniowie to znaczy być we wspólnocie. To znaczy żyć w bliskości. Z niej płynie siła, by stawać twarzą w twarz z prześladowcami. Bóg daje słowo, które umacnia.


 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy