Nowy numer 17/2024 Archiwum

Bł. Stefan Wincenty Frelichowski – duszpasterz „złamanych na duchu” więźniów

Jego matka, na wieść o tym, że chce zostać księdzem, miała rzucić: „Lepiej, żebyś został dobrym lekarzem, niż kiepskim księdzem”. Został dobrym księdzem.

Stefan Wincenty Frelichowski przyszedł na świat 22 stycznia 1913 roku w Chełmży. Jako siedmiolatek był świadkiem wkroczenia do miasta, które w wyniku postanowień traktatu wersalskiego znalazło się w granicach Rzeczpospolitej, polskich wojsk.

Młodość spędził nad zachodnim brzegiem Jeziora Chełmżyńskiego. Angażował się w działalność Sodalicji Mariańskiej (został nawet jej prezesem) i 24. Pomorskiej Drużyny Harcerskiej im. Zawiszy Czarnego. „Wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejszym ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że kto przejdzie przez jego szkołę, jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba” – wspominał.

„Wiem, że to najlepsza droga. Ufam, że Jezus mi dopomoże, bo dla Niego ta ofiara. Wiem, że niegodny jej jestem, ale chcę być kapłanem wedle Serca Bożego. Tylko takim. Innym nie” – pisał, wspominając rozeznawanie powołania. Święcenia przyjął dwa lata przed wybuchem II wojny. Pracował jako wikary w Toruniu, był redaktorem „Wiadomości Kościelnych”.

Gdy 7 września 1939 r. oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Torunia, rozpoczęły się aresztowania. Do Frelichowskiego załomotano 17 października. Stał się nieoficjalnym duszpasterzem wszystkich „złamanych na duchu” więźniów kolejnych obozów koncentracyjnych: Stutthof, Grenzdorf, Sachsenhausen i w końcu, założonego już 22 marca 1933 r. z rozkazu Himmlera, Dachau, gdzie hitlerowcy zgromadzili ponad 2700 duchownych różnych chrześcijańskich wyznań.

Polscy księża upchnięci w blokach 28. i 30. harowali w pocie czoła przy plantacji ziół, a obozowy „gabinet lekarski” stał się miejscem przerażających pseudomedycznych eksperymentów. Przeprowadzał je Heinrich Schuetz, bezwzględny lekarz, pnący się po szczeblach kariery dzięki przynależności do Waffen-SS. Zarażał więźniów malarią, sprawdzając, jak ich wychudzone do granic możliwości organizmy reagują na mróz, i testując ich wytrzymałość w komorach ciśnieniowych. Gdy konali z pragnienia… dawał im słoną morską wodę. Więźniowie o pożółkłej skórze padali jak muchy, a z ich ran sączyła się ropa.

– Ludzie umierali przede wszystkim z głodu – opowiadał biskup Ignacy Jeż, pierwszy ordynariusz diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej – Więźniowie byli wygłodzeni, przepracowani, zziębnięci. Na apelach stało się godzinę, deszcz padał, człowiek szedł do pracy przemoczony. Głód wyniszczał mózg, odzierał z godności.

Ksiądz Stefan Wincenty opiekował się chorymi na tyfus. Zorganizował grupę 32 polskich księży, którzy pielęgnowali zakażonych. Zarazili się wszyscy, dwaj śmiertelnie. Ks. Frelichowski zmarł w opinii świętości 23 lutego 1945 roku. Dwa miesiące później Amerykanie wyzwolili obóz…

Na ołtarze wyniósł go 7 czerwca 1999 roku Jan Paweł II podczas pobytu w Toruniu. Od 11 lat ks. Frelichowski jest patronem polskich harcerzy.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Marcin Jakimowicz

Dziennikarz działu „Kościół”

Absolwent wydziału prawa na Uniwersytecie Śląskim. Po studiach pracował jako korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej i redaktor Wydawnictwa Księgarnia św. Jacka. Od roku 2004 dziennikarz działu „Kościół” w tygodniku „Gość Niedzielny”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem. Wywiady z tymi znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznają się do wiary katolickiej, stały się rychło bestsellerem. Wydał też m.in.: „Dziennik pisany mocą”, „Pełne zanurzenie”, „Antywirus”, „Wyjście awaryjne”, „Pan Bóg? Uwielbiam!”, „Jak poruszyć niebo? 44 konkretne wskazówki”. Jego obszar specjalizacji to religia oraz muzyka. Jest ekspertem w dziedzinie muzycznej sceny chrześcijan.

Czytaj artykuły Marcina Jakimowicza