Nowy numer 13/2024 Archiwum

Łupki zablokowane?

Francuscy deputowani podjęli decyzję o zakazie wydobycie gazu łupkowego. Czy z tego mogą wynikać kłopoty dla Polski? Tak.

Jest spora szansa, że Bruksela, machając ekologicznymi sztandarami, wprowadzi regulacje utrudniające albo wręcz uniemożliwiające wydobycie gazu z łupków. Premier Tusk mówił niedawno w Gdańsku, że wie, kto lobbuje w instytucjach unijnych przeciwko łupkom. I dodał: „my będziemy postępowali wedle własnego rozeznania”. Oby starczyło jemu i jego ministrom determinacji i uporu. W Europie nie możemy liczyć na wsparcie. Gazprom i Rosja ma w Brukseli spore wpływy. Przed trzema tygodniami amerykańska Agencja Informacji Energetycznej (EIA) wydała raport z którego wynika, że mamy go 5,3 biliona metrów sześciennych. Gdyby ten gaz dało się wydobyć, przy dzisiejszym zużyciu starczyłoby go nam na prawie 400 lat.

Gdyby Polska wydobywając gaz łupkowy mogła się uniezależnić od Rosji byłaby to dla Gazpromu porażka nie tylko ekonomiczna ale także polityczna. Gdyby Polska swój gaz mogła sprzedawać odbiorcom w regionie (uzależnionym od Gazpromu jeszcze bardziej niż my) byłaby to tragedia. Do tej tragedii Rosja nigdy nie dopuści.

Zastanawiająca jest w tym wszystkim postawa Komisji Europejskiej. - Nawet jeśli gaz będzie wydobywany ze źródeł niekonwencjonalnych, będzie stanowił tylko rolę uzupełniającą, ponieważ import gazu konwencjonalnego z takich państw jak Norwegia, Rosja, Algieria czy statkami z Kataru będzie pełnił główną rolę – mówił w marcu br. w Parlamencie Europejskim unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger. Innymi słowy. Nie wiadomo ile gazu jest w europejskich łupkach, ale już wiadomo, że import surowca m.in. z Rosji będzie bardziej korzystny. Dalej Oettinger zastanawiał się czy na poziomie UE nie powinno się położyć większego nacisku na bezpieczeństwo przyszłego wydobycia. - Czy rząd w Warszawie zadba o odpowiednie bezpieczeństwo swoich obywateli, niezagrożone zasoby wodne, prawa majątkowe itd.? – dopytywał Guenther Oettinger. Nie brzmi to dobrze.

Decyzja francuskich władz może być oceniana tylko w jeden sposób. To totalna histeria. Ale Francja nie potrzebuje gazu łupkowego, bo prawie całą swoją energię produkuje w reaktorach atomowych. Polska jest w diametralnie innej sytuacji. Tyle co Francja w reaktorach, my produkujemy w starych elektrowniach opalanych węglem.

Polska chce gaz łupkowy promować w czasie zbliżającej się naszej prezydencji w Unii. Za kilkanaście dni do Polski przylatuje amerykański prezydent Barack Obama. Będzie rozmawiał z naszymi władzami także o gazie łupkowym.

Za gazem łupkowym stoją tak duże pieniądze, że warto naprawdę mocno przyłożyć się, by ktoś w drodze do niezależności energetycznej nie wysadził nas z siodła.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Tomasz Rożek

Kierownik działu „Nauka”

Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.

Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka