Nowy numer 17/2024 Archiwum

Widzę Go codziennie

Przez ten cud Pan Bóg chce nam powiedzieć, że nie jest wytworem wyobraźni, ale że angażuje się w nasze życie. I że jest ukryty w tym kawałku chleba – mówią ci, których życie przemieniło się dzięki wydarzeniu eucharystycznemu z Legnicy.

Półtora kilometra od legnickiego rynku, w malowniczym zakolu rzeki Kaczawy, wznosi się neogotycka świątynia ze szpiczastą wieżą. Mury, które niespełna dziewięć lat temu miały stać się świadkiem cudu, przez ponad wiek istnienia przeszły niejedną dziejową zawieruchę. Oddano je do użytku w 1908 r. jako kościół ewangelicki, dedykowany pamięci cesarza Fryderyka III, i tak zostało aż do II wojny światowej. Gdy w 1945 r. Armia Czerwona zdobyła miasto, urządziła w świątyni stajnię. W niszczejącym kościele zaczęto jednak wkrótce odprawiać katolickie nabożeństwa. Początkowo był on filią parafii Świętej Trójcy – dopiero w 1972 r. utworzono przy kościele parafię św. Jacka, dominikanina bardzo oddanego Eucharystii. Od 2002 r. jest tu jego sanktuarium. W 2016 r. miało w nim miejsce wydarzenie eucharystyczne, które przyciąga dziś do Legnicy pielgrzymów nie tylko z całej Polski, ale nawet z innych kontynentów. – Myślę, że Pan Jezus celowo wybrał sobie to miejsce, które było splugawione, było stajnią – twierdzi Bogumiła Królikowska, prowadząca sklepik z chrześcijańskimi książkami i dewocjonaliami w przedsionku świątyni. – Najpierw był cud w Sokółce na wschodzie Polski, a potem tu, na zachodzie, w mieście, które nazywano kiedyś „małą Moskwą”. Od wschodu do zachodu Pan Bóg daje nam znaki. Dziękuję Mu, że wybrał Legnicę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy