Nowy numer 17/2024 Archiwum

„Znachor” Netflixa – współczesne spojrzenie na klasykę. Ale czy nie zbyt współczesne?

Obraz Hoffmana był bardziej kameralny, by nie rzec – teatralny. U Gazdy mamy całą sieć relacji, powiązań między bohaterami, a niemal każdy z nich jest postacią nieoczywistą.

Ze sporymi obawami podchodziłem do netflixowej wersji „Znachora”, już na wstępie skazanej na porównania. Jak większość widzów miałem w głowie obrazy z dzieła Jerzego Hoffmana z 1982 r. Znamy je prawie na pamięć – pojawia się ono przecież w polskiej telewizji równie często jak „Kevin sam w domu”. Polska publiczność pokochała obraz Hoffmana, choć warto przypomnieć, że tuż po premierze spotkał się on z chłodnymi reakcjami krytyków, którzy widzieli w nim „melodramat dla kucharek”. Czas pokazał jednak, że to zwykli widzowie mieli rację i tamten „Znachor” sprzed ponad czterech dekad należy dziś do klasyki polskiego kina. Nic w tym zresztą dziwnego. To był film ze znakomitą obsadą (Jerzy Bińczycki, Anna Dymna, Tomasz Stockinger, Bożena Dykiel, Andrzej Kopiczyński, Piotr Fronczewski czy debiutujący na dużym ekranie Artur Barciś), która stworzyła świetne kreacje aktorskie. To dzięki niej sceny takie jak „kuszenie” Antoniego Kosiby (Jerzy Bińczycki) przez Sonię (Bożena Dykiel), taniec wyleczonego Wasylki (Artur Barciś) czy scena sądowa z udziałem Piotra Fronczewskiego (eksploatowana przez internautów w memach, gdy tylko pojawiła się zapowiedź nowej wersji) zapadają w pamięć. Zasadne wydawało się więc pytanie: po co „poprawiać” coś, co jest znakomite? Po co naruszać utrwalony w głowie obraz postaci, wydarzeń, scenerii?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Szymon Babuchowski

Kierownik działu „Kultura”

Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.

Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego