Nowy numer 17/2024 Archiwum

Krąg

Krąg – wersja japońska jest horrorem. Krąg – wersja amerykańska jest horrorem. Krąg – wersja polska to opowieść pełna światła.

Na początku był „Dzienniczek”. A po kilkudziesięciu latach znalazły się mniszki, które jak wariatki uczepiły się kilku zdań z zapisków Faustyny. Powstało Zgromadzenie Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia. W Rybnie, wśród pól, pokrzyw i wierzb. W środku Polski. O zapierających dech w piersiach świadectwach zaufania raczkującego zgromadzenia pisaliśmy w GN w tekstach „Trąba powietrzna” i „Zemsta mniszek będzie słodka”. Teraz zmieniamy odcień opowieści. Dlaczego? Bo Faustyna opisująca proces rozprzestrzeniania się dzieła miłosierdzia notowała, że zaistnieje ono w trzech odcieniach, „Lecz to jedno jest” – dodawała. Jednym z odcieni, o których wspominała mistyczka, jest Krąg Miłosierdzia. Powstał 5 lat temu. Początkowo zaczęli zapisywać się do niego jedynie świeccy. Potem dołączyli kapłani. Dziś należy do niego już… 300 księży. – Jesteśmy kręgowcami. W odróżnieniu od księży bezkręgowców – wybuchają śmiechem ks. Łukasz Walaszek i ks. Szymon Kiera z Katowic.

Przez ostatnie 5 lat poznałem kilku kapłanów, którzy mieli zamiar powiesić sutanny na wieszaku i przyjechali do Rybna (czytaj: zostali przyciągnięci za frak przez kolegów) po to, by pożegnać się z Kościołem. Ta wizyta była dla nich ostatnią deską ratunku. Zostali, a spotkanie z Miłosiernym rozpaliło w nich na nowo pierwotną gorliwość. – Jestem odpowiedzialny za spowiadanie tych kapłanów. Siostry odsyłają ich do mnie. Oj, sporo było tych spowiedzi… – uśmiecha się związany ze wspólnotą od lat ks. Zdzisław Madzio z Żyrardowa. – Przez te lata widziałem już tu niejednego Szawła... Krąg Miłosierdzia jest dla mnie lekcją przylgnięcia do Jezusa. Zjednoczenia z Nim serce w serce. I lekcją ogromnej prostoty. To cecha tej wspólnoty. W Rybnie, można powiedzieć, następuje przełożenie z umysłu do serca.

Rodzina kręgowców
Dlaczego w tym niepozornym miejscu wśród szczerych pól dokonuje się tak wiele uwolnień? Czemu właśnie tu, a nie 15 kilometrów dalej, pod Sochaczewem, wielu kapłanów odkrywa moc swego sakramentu? – pytam egzorcystę i psychologa z Płocka ks. dr. Leszka Misiarczyka. – O to trzeba pytać Pana Boga. A On rzeczywiście błogosławi to miejsce. Zapowiedział to już w „Dzienniczku”. Sam tego wielokrotnie doświadczyłem. Jeżdżę do Rybna, bo Jezus mnie tam dotyka i nawraca. A nie tak łatwo jest mnie przekonać – wybucha śmiechem kapłan. – Wyrastam ze środowiska akademickiego, gdzie sceptycyzm i weryfikowanie wszystkiego jest na porządku dziennym. Widzę jednak wielkie owoce tego miejsca. Wspólnym mianownikiem kapłanów zrzeszonych w Kręgu Miłosierdzia jest odkrycie mocy błogosławieństwa i rozbudzenie wiary w moc sakramentu. Została nam poddana wszelka moc przeciwnika – obiecuje Zmartwychwstały. Już w Ewangelii czytam: „Proście, a otrzymacie”. Ale często o tych oczywistościach muszą nam przypominać siostry w białych habitach i czerwonych welonach. Błogosławieństwo kapłana jest formą otwierania ludzi na ogrom Bożego miłosierdzia. Co robił Jan Paweł II? Non stop błogosławił. Za bardzo się do tego przyzwyczailiśmy. A to nie jest taki zwykły gest…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy