Nowy numer 39/2023 Archiwum

Wiedza historyczna Polaków. Rośnie przepaść między pokoleniami

Bardzo źle jest ze znajomością historii wśród młodzieży. Jest się czym martwić.

To pewnie żadne odkrycie, że uczniowie szkół średnich nie mają zbyt rozległej wiedzy historycznej. Dla ponad połowy z nich kończy się ona na II wojnie światowej. Może jednak zaskakiwać, jak niewielu kojarzy takie postaci jak Gierek czy Jaruzelski, a Solidarność nie ma dla nich większego znaczenia. Bardzo mizerna jest też wiedza na temat historii małych ojczyzn. Tak wynika z najnowszych badań przeprowadzonych przez IPN. Rośnie przepaść między pokoleniami Polaków, dotycząca nie tylko znajomości naszych dziejów, ale także nauk płynących z historii. Pozytywne jest jedynie to, że młodzież co prawda nie uczy się historii, ale lubi z nią obcować: w muzeach, zabytkach, miejscach pamięci. No i od roku sama tę historię tworzy.

Spory dziadków, obojętność wnuków

Najnowszy raport „Edukacja dla pamięci”, przygotowany przez zespół prof. Krzysztofa Malickiego, to nie powierzchowny sondaż, ale plon pogłębionego badania, przeprowadzonego na grupie 6 tys. osób reprezentujących uczniów szkół średnich, dorosłych (20+) oraz nauczycieli historii. To ważna informacja dla nas wszystkich, także dla polityków – na przykład organizujących „społeczne emocje” wokół rocznicy 4 czerwca 1989. Pokolenie dzisiejszych dziadków spiera się wciąż, czy faktycznie „tego dnia skończył się w Polsce komunizm”, a wnuki w ogóle nie kojarzą daty, a w najlepszym razie nie traktują jej jako istotnej. W ułożonym przez uczniów kanonie 10 wydarzeń z historii Polski, które wywołują w nas dumę, obalenie komunizmu znalazło się na przedostatnim miejscu. Powstania Solidarności nie ma tam w ogóle.

Generalnie znajomość historii wśród uczniów szkół średnich jest mniejsza niż u osób dorosłych. W badaniu testowym średni poziom wiedzy tych pierwszych wyniósł 38 proc. przy wyniku 56 proc. u osób, które zakończyły już edukację. Jedna z części testu dotyczyła rozpoznawania zdjęć. To ikoniczne, z 1970 r. (robotnicy niosą zwłoki chłopca na drzwiach) rozpoznało tylko 28 proc. uczniów, zdjęcie z porozumień gdańskich (Wałęsa ze słynnym długopisem) – 20 proc. Połowa pytanych rozpoznaje na zdjęciu Jaruzelskiego, a Gierka – 40 proc. Najbardziej szokująca jest jednak dysproporcja dotycząca bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Rozpoznaje go 91 proc. dorosłych, ale już tylko 45 proc. uczniów szkół średnich.

Zatrute umysły

Ciekawe jest także to, jak uczniowie interpretują wydarzenia z historii najnowszej (jeśli je w ogóle kojarzą). Tylko 32 proc. uczniów wie, że celem wprowadzenia stanu wojennego było zdławienie pokojowej rewolucji Solidarności. Blisko 20 proc. jest przekonanych, że chodziło o uratowanie Polski przed sowiecką interwencją. Dzieje się tak, mimo że od co najmniej dekady przekaz o stanie wojennym jest już w mediach jednoznaczny, a badani deklarują, że wiedzę o historii czerpią głównie właśnie z mediów. Jak widać tu i ówdzie, legenda generała ratującego kraj wciąż pozostaje aktualna.

Uczniowie wiedzą, że popularność mediów a ich wiarygodność to dwie różne sprawy. Przynajmniej tak deklarują, ale przecież nie mają narzędzi, by rozstrzygać, jaka jest prawda. Łatwo więc ich uwodzić alternatywnymi narracjami, łatwo zatruwać umysły. Tu najmocniejszym przykładem są oceny Jana Pawła II. Nasz papież znalazł się zarówno na liście narodowych bohaterów (na drugim miejscu po Józefie Piłsudskim), jak i antybohaterów, czyli postaci, których się wstydzimy. To zresztą ranking najdobitniej pokazujący, co ma w głowach wielu polskich uczniów. Prowadzi w nim Stanisław August Poniatowski, Jan Paweł II jest na czwartym miejscu – przed Bierutem, Januszem i Bogusławem Radziwiłłami oraz… Adamem Mickiewiczem.

Pomieszanie z poplątaniem

Obecność Radziwiłłów nie dziwi, bo literatura piękna (podobnie jak seriale telewizyjne) mocniej kształtują wiedzę historyczną Polaków niż opracowania naukowe. Dotyczy to nie tylko uczniów. Sienkiewicz rządzi w kanonie u dorosłych, natomiast Aleksander Kamiński wśród nauczycieli i licealistów. I tu kolejny przykład kompletnego pomieszania hierarchii i ocen. Bohaterowie „Kamieni na szaniec” wymieniani są jednym tchem wśród idoli, Muzeum Powstania Warszawskiego otwiera uczniowski ranking najatrakcyjniejszych miejsc związanych z historią, a samo powstanie jest na drugim miejscu wydarzeń, z których jesteśmy dumni. Ale jednocześnie powstanie warszawskie znalazło się na trzecim miejscu rankingu wydarzeń najbardziej wstydliwych – przed Targowicą i stanem wojennym.

W tej wstydliwej dziesiątce są też dwa inne powstania – listopadowe i styczniowe – co pokazuje, że swoje żniwo zbiera bardzo mocny w mediach społecznościowych nurt krytyczny wobec polskiej tradycji insurekcyjnej. Uczniowie, którzy historią się interesują (czyli mniejszość), są bardzo podzieleni, w zależności od tego, czym karmią oczy, ale też w jakim domu dorastają. Badania pokazują bardzo mocną korelację między aktywnością obywatelską a wiedzą historyczną, ale też nie mniej silny związek między poglądami politycznymi a stosunkiem do przeszłości. Jak zwykle, choć teraz może jeszcze bardziej, trzeba podkreślić, że nie ma jednej młodzieży – są bardzo różne środowiska uczniowskie. Pod każdym względem. Polaryzuje się nie tylko dorosła Polska.

Nie tylko podręczniki

Wciąż jednak uśredniając – statystycznie lepszą znajomość historii mają licealiści niż uczniowie techników i szkół zawodowych, chłopcy niż dziewczęta. Ale kluczowe jest nastawienie emocjonalne, motywacja, ciekawość. Prawdziwym dramatem dla pokolenia JPII i Solidarności jest całkowity brak tych trzech elementów w podejściu do najnowszej historii u większości licealistów. Temat przyczyn zagubienia dziedzictwa Solidarności zdominował debaty i dyskusje na niedawnym warszawskim Kongresie Pamięci Narodowej. „Jeśli teraz nie zadbamy o stan edukacji młodzieży i pozwolimy na wyparcie minionych wydarzeń, to najciemniejsze momenty z historii się powtórzą, a my jako naród skażemy się na zagładę. Nie można mówić o historii, ograniczając się do podręczników” – ostrzegał Karol Nawrocki, prezes IPN, zapraszając do koalicji na rzecz atrakcyjnego upowszechniania pamięci historycznej. Nie uda się zapewne porwać 7 proc. uczniów, dla których historia jest nieistotna, ale połowa ma do niej stosunek ambiwalentny. Warto o tę połowę powalczyć. I nie jest to zadanie tylko dla IPN, nauczycieli czy mediów. Uderza bardzo mała wiedza młodzieży na temat historii lokalnej. Przy jednoczesnym deklarowanym zainteresowaniu „historią żywą” zapisaną w zabytkach, przy popularności muzeów i pokazów grup rekonstrukcyjnych. Jest więc pole dla aktywności także dla samorządów, stowarzyszeń, fundacji.

Solidarnościowe DNA

I tu warto wrócić do polityki, budującej na historii swój przekaz. Ten w założeniu pozytywny, oparty na odwoływaniu się do 4 czerwca 1989 roku, jest dla młodych Polaków nieczytelny i trudno na nim budować cokolwiek. To wynika z badań. Być może – to już hipoteza – obojętny czy wręcz niechętny stosunek do dziedzictwa Solidarności bierze się w pokoleniu TikToka także z bezpośredniej obserwacji. Najmocniejszą wrogość w przestrzeni publicznej manifestują bowiem dziś wobec siebie właśnie ludzie kiedyś działający razem na rzecz obalenia komuny, w dodatku często odwołując się do przeszłości, licytując się i oskarżając wzajemnie.

Wystarczy jednak wejść trochę głębiej w postawy uczniów, by dostrzec obecność solidarnościowego DNA. Widać je w sporządzonym przez autorów raportu indeksie aktywności obywatelskiej. Nie wygląda on źle, np. 63 proc. deklaruje chęć włączenia się we wsparcie osób potrzebujących, a 49 proc. zgłasza gotowość własnej inicjatywy w tym zakresie. Nieźle też wygląda współczynnik międzypokoleniowej wspólnoty pamięci. Nie ma w polskiej młodzieży jakiejś chęci odcięcia się od dziedzictwa, przeciwnie, jest (wśród 66 proc. badanych) wdzięczność dla przeszłych pokoleń i świadomość, że to im zawdzięczamy wolność. Współczynnik ten wzrasta wraz z wiedzą historyczną.

Można poczynić zastrzeżenie, że zarówno aktywność obywatelska, jak i wdzięczność mają jedynie charakter deklaratywny. Warto jednak pamiętać, że w ciągu minionego roku wielokrotnie były okazje, by składane deklaracje zweryfikować, wspierając ofiary wojny na Ukrainie. Większość młodych ludzi zdała ten egzamin celująco.•

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast