Nowy numer 15/2024 Archiwum

Co za emocje w polskim finale siatkarskiej Ligi Mistrzów!

Tegoroczny finał siatkarskiej Ligi Mistrzów był wewnętrzną sprawą najlepszych klubów polskiej PlusLigi. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle pokonała w Turynie niedawnego zdobywcę mistrzostwa Polski Jastrzębski Węgiel 3:2. ZAKSA po raz trzeci z rzędu okazała się najlepszą klubową drużyną Europy!

Lepiej zaczęli jastrzębianie. Wydawało się, że utrzymują nad Zaksą wyraźną przewagę, z jaką pokonali ją meczach finałowych PlusLigi. W pierwszym secie brakowało im do zwycięstwa tylko jednego punktu (21:24), ale Zaksie udało się doprowadzić do gry na przewagi, miała ona nawet swojego setbola, ale ostatecznie pierwsza partia padła łupem Jastrzębskiego Węgla (26:28). W końcówce świetnie spisał się rezerwowy z Jastrzębia Rafał Szymura. Ciężko natomiast grało się liderowi jastrzębian Tomaszowi Fornalowi.

W drugim secie ZAKSA wyszła na prowadzenie, zdobywając kilka punktów z rzędu przy serwisie Bartosza Bednorza. Słynny argentyński trener Jastrzębskiego Węlga Marcelo Mendez (który trzykrotnie zdobywał klubowe mistrzostwo świata z wielką brazylijską Sadą Cruzeiro) był chyba zirytowany postawą swych francuskich asów - rozgrywajacego Benjamina Toniuttiego i przyjmującego Trevora Clevenot, bo zastąpili ich: solidny fiński rozgrywający Eemi Tervaportti i wspomniany już Rafał Szymura. Tervaportti zagrał kiepsko. ZAKSA wygrała tego seta do 22.

W trzecim secie gra jastrzębian totalnie się rozpadła. Wynik mówi sam za siebie - 25:14. Atakujący Zaksy Łukasz Kaczmarek, który zaczął mecz słabo, wskoczył na swój zwykły poziom.

Blok kędzierzynian raz po raz zatrzymywał ataki Jastrzębskiego.

W czwartym secie Jastrzębie wróciło do gry, wrócił do niej na dobre Tomasz Fornal. Wróciły emocje. Było po 21, po 23, potem gra na przewagi... i zwycięstwo jastrzębskiego do 28!

W ostatniej partii ZAKSA prowadziła już dość wyraźnie, trzema punktami, ale po szczęśliwych serwisach Jurija Gladyra wynik brzmiał 9:9. Obie drużyny walczyły resztkami sił.

Przy stanie 13:12 Jastrzebski miał piłkę po swojej stronie, atakował Clevenot, ale to przeciwnicy zdobyli punkt blokiem! Ostatnią partię ZAKSA wygrała do 12!

Turyński finał przeszedł do historii także dlatego, że rozstrzygnęły go miedzy sobą dwa kluby ze Śląska. To tak, jakby w finale piłkarskiej Ligi Mistrzów zagrał np. Piast Gliwice z Górnikiem Zabrze... i to tak, jakby jedna z tych drużyn zwyciężyła w finale po raz trzeci z rzędu!

A Łukasz Kaczmarek po meczu był więcej niż samokrytyczny...

 

 

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama