Psalmy złorzeczące wyrażają prawdę, że w świecie istnieje tajemnica nieprawości, z którą człowiek nie jest sobie w stanie poradzić.
Na początku warto zaznaczyć, że wspominane przez Pana fragmenty nie zostały usunięte z tekstu Pisma Świętego. Stanowią one część Księgi Psalmów, są integralną częścią Biblii, wyrazem wiary Izraela, i jako natchnione zostały przejęte przez Kościół, który przez wieki modlił się nimi także podczas liturgii. Możemy je odnaleźć, otwierając jakiekolwiek wydanie Biblii. Teksty te są często opatrzone komentarzem, pomagającym zrozumieć kontekst, w którym powstały.
Fragmenty zawierające złorzeczenia niemal od zawsze sprawiały problemy interpretacyjne, dlatego że ich treść jest bardzo odległa od Jezusowego przykazania miłości nieprzyjaciół. Zwracali na to uwagę już ojcowie Kościoła. Problem powrócił w czasie Soboru Watykańskiego II, który zajął się m.in. reformą liturgii. Prace zakładały szerokie udostępnienie liturgii godzin, w językach narodowych, także dla wiernych świeckich. Komisja przygotowująca Konstytucję o liturgii świętej stanęła przed następującymi pytaniami: czy modlitwa, która zawiera pragnienie zemsty i radość z czyjegoś nieszczęścia, powinna być obecna w powszechnej i publicznej modlitwie Kościoła? Czy odmawianie tych psalmów może przynieść wiernym duchowy pożytek? Większość członków komisji opowiedziała się za pozostawieniem owych fragmentów w brewiarzu. Twierdzili oni, że dzięki dobrej biblijnej formacji chrześcijanie będą w stanie odczytać te teksty we właściwy sposób. Sama komisja nie podjęła jednak decyzji. Ostatecznie o usunięciu wspomnianych fragmentów zdecydował papież Paweł VI kilka lat po soborze. Ocenił, że modlitwa psalmami złorzeczącymi może przynieść więcej szkody niż duchowego pożytku tym, którzy nie mają biblijnego przygotowania. Liturgia godzin została więc zubożona o 122 wersety złorzeczące, w tym o trzy psalmy w całości (Ps 58, 83 i 109). Na początku XX wieku podobną decyzję podjęto również w Kościele anglikańskim.
W jaki sposób, jako chrześcijanie, możemy czytać te teksty? Warto pamiętać o sytuacji ludzi, którzy je spisywali. Doświadczali oni ogromu zła, bo na ich oczach dochodziło do wielu brutalnych aktów przemocy. Dlatego w swojej modlitwie wyrażali poczucie krzywdy, ból i ogrom złości, domagając się sprawiedliwej odpłaty dla swoich oprawców. Nie wymierzali jej jednak sami. To, z czym nie byli sobie w stanie poradzić, przedstawiali Bogu. W swojej bezradności zwracali się do Niego, ufając, że potrafi odpowiedzieć w adekwatny sposób.
Upraszczając, można powiedzieć, że psalmy złorzeczące wyrażają prostą prawdę: w świecie istnieje tajemnica nieprawości, z którą człowiek nie jest sobie w stanie poradzić. Zraniony przez zło, staje ze swoim bólem i emocjami na modlitwie, pozostawiając Bogu osąd i odpłatę. W tym sensie modlitwa psalmami złorzeczącymi może okazać swoje „terapeutyczne” właściwości – staje się wyrazem sprzeciwu wobec zła, także tego, które człowiek odkrywa w sobie. Powierzenie Bogu wszystkiego, także najbardziej negatywnych uczuć, poczucia krzywdy i chęci odwetu, może i powinno otwierać na łaskę przemiany i, paradoksalnie, zbliżać do chrześcijańskiego ideału miłości nieprzyjaciół.•
Zobacz więcej: Czytelnicy pytają, „Gość” odpowiada
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się