Nowy numer 13/2024 Archiwum

Sam na sam z więźniami

Nie każdy wolontariusz nadaje się do pracy z więźniami, wielu rezygnuje już podczas szkoleń. Przeraża ich myśl, że strażnik zamknie drzwi, a oni zostaną sam na sam z więźniami – mówi w rozmowie z KAI Elżbieta Mirska, członkini i wolontariuszka Bractwa Więziennego.

Jak więźniowie reagują na wyciągniętą dłoń pomocy?

- Podczas pierwszej rozmowy dziwią się, że ktoś przychodzi do nich bezinteresownie, chce z nimi rozmawiać, nie żądając za to zapłaty. Ale bardzo za to dziękują. Bardziej potrzebują wsparcia więźniowie z dłuższymi wyrokami, widać to w ich oczach. Ci z krótkim wyrokiem myślami są już poza murami więzienia. Bardziej myślą o kolegach na wolności niż o rozmowie z nami.

O rozmowę proszą także więźniowie niewierzący. Od razu mówią, by nie proponować im przygotowań do sakramentów. Rozmowa schodzi więc na tematy ogólne. Z czasem zaczynają jednak przychodzić na spotkania, ale nie przystępują do spowiedzi. W końcu decydują się zaakceptować wszystkie zasady, czemu nierzadko towarzyszą ogromne emocje. Raz przygotowujący się do Pierwszej Komunii dwumetrowy, wytatuowany recydywista, nie bacząc na strażników, po spowiedzi uklęknął wprost przede mną na korytarzu, płacząc i mówiąc, że już zrozumiał swój błąd i nigdy nie wróci do więzienia.

Co sprawiło, że zaczęła pani pracować z więźniami?

- Z zawodu jestem inżynierem. Przez ostatnie lata uczyłam w szkole matematyki. Teraz jestem na emeryturze, jak większość członków Bractwa. Należę do Odnowy w Duchu Świętym, z której wywodzi się wielu naszych wolontariuszy. W Odnowie od dawna modlono się za więźniów. Któregoś roku do bierzmowania w Areszcie Śledczym na warszawskiej Białołęce zgłosiło się ponad 200 więźniów. Brakowało jednak wolontariuszy do przygotowania do sakramentu, dlatego zgłosiłam się do pomocy, choć początkowo nie wiedziałam co robić. Czasy nauczycielskie okazały się wsparciem. Dziś nie wszyscy, którzy chcą pomagać, zostają w stowarzyszeniu. Wielu wolontariuszy rezygnuje już podczas wstępnych szkoleń. Przeraża ich myśl, że kiedyś strażnik zamknie drzwi świetlicy, a oni zostaną sam na sam z więźniami.

Więźniowie uczestniczą w wydarzeniach religijnych?

- Tak, to najczęściej Msze św., które odprawiane są w trzy dni: soboty, niedziele i poniedziałki. Nie wszyscy więźniowie mogą się ze sobą kontaktować, stąd trzeba ich rozdzielić na grupy. Organizujemy im też przynajmniej namiastkę świąt Bożego Narodzenia. Jest poczęstunek wigilijny i dzielenie się opłatkiem. Podczas Mikołajek i Dnia Dziecka współorganizujemy spotkania z rodzinami. Służba więzienna podchodzi do naszych inicjatyw raczej ze zrozumieniem.

Bractwo pomaga też więźniom w praktycznym zagospodarowaniu czasu...

- W więzieniu trudno o pracę, więźniowie o niej marzą. Dlatego pomagamy im w znalezieniu zajęcia. W ub. roku zorganizowaliśmy w areszcie w Grodzisku Mazowieckiem warsztaty plastyczno-literackie. Wielu więźniów nigdy wcześniej nie malowało czy pisało, tam odkryli wreszcie coś dla siebie.

Inną akcją jest pisanie listów. Rocznie dostajemy ich od więźniów kilka tysięcy z całej Polski, staramy się odpowiedzieć na wszystkie. Niektórzy wolontariusze mają już stałych wieloletnich korespondentów, czasem skazanych na dożywocie. Liczba listów wzrasta szczególnie przed świętami. Na początku wyrażane przez nich myśli są powierzchowne. Z czasem pojawia się po prostu tak wielka potrzeba pisania, że w listach powstają istne „traktaty filozoficzne” o życiu.

Rozmawiał Łukasz Kasper

***
Stowarzyszenie Bractwo Więzienne działa w Polsce od 1993 r. Zrzesza 700 wolontariuszy, z których 300 czynnie angażuje się w ewangelizację i wsparcie socjalno-terapeutyczne byłych oraz obecnych więźniów, a także ich rodzin. Członkowie Bractwa docierają do 55 ze 160 jednostek penitencjarnych w Polsce, w których przebywa ok. 50 tys. więźniów. Przygotowują chętnych do przyjęcia sakramentów, prowadzą indywidualne rozmowy z więźniami, wysyłają im paczki, pomagają w rozwiązywaniu konfliktów rodzinnych, wyświetlają filmy religijne, prowadzą biblioteki. Przyjmując chętnych do współpracy, Bractwo liczy na ich dojrzałość religijną. Wolontariusze wywodzą się m.in. z Odnowy w Duchu świętym, Legionu Maryi, Ruchu Rodzin Nazaretańskich, Drogi Neokatechumenalnej, Sodalicji Dobrego Łotra, Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Prezesem Bractwa jest Bernardyna Wojtkowska. Strona: www.bractwowiezienne.ruchy.opoka.org.pl

« 1 2 »

Zapisane na później

Pobieranie listy