Badaniom archiwalnym musi towarzyszyć ściśle określona metodologia.
Zgadzam się z prof. Janem Żarynem, który powiedział KAI, że „Kościół nie może pozwolić sobie na nieodpowiedzialne udostępnianie swoich archiwów”. I podał przykład: mogą znaleźć się tam dowody, że dane dziecko zostało ochrzczone jako dziecko małżeństwa katolickiego, a było ono uratowane z getta żydowskiego. Kościół miał dochować tej tajemnicy. Dlaczego miałby ją złamać dzisiaj?
Faktem jest, że archiwa kościelne kryją dane wrażliwe z różnych dziedzin życia, także te związane z wykorzystywaniem nieletnich. Dlatego, jak zapowiedzieli biskupi po ostatniej konferencji Episkopatu, zostanie powołana komisja do zbadania kwestii pedofilii, która także będzie pracować w archiwach. Jest to oczywiście potrzebne dla pełnego obrazu konkretnych spraw i ze względu na osoby poszkodowane, których dobro jest najważniejsze. Ale…Właśnie, jest jedno „ale”. Miałam okazję badać w archiwach kościelnych różne dokumenty, m.in. związane z bł. ks. Popiełuszką, z prymasem Józefem Glempem, z Janem Pawłem II czy z rodziną Wojtyłów. Przeczytałam tysiące akt i wiem, jak wiele trudu kosztowało nieraz potwierdzenie (lub nie) jakiejś informacji w innym źródle lub dotarcie do kontekstu historycznego niezbędnego do wydobycia prawdy i wyciągnięcia obiektywnych wniosków.
Na przykład natrafiłam na zapis: „Glemp został przyłapany tylko na jednej rzeczy”. Na tej podstawie można by (naśladując Gutowskiego lub Overbeeka) skonstruować narrację: „Są haki na prymasa Glempa!”. Tymczasem w innym dokumencie zapisano: „Przyłapany tylko na kupnie trzech butelek mleka. Zdecydowanie odmawia kontaktów z SB”. Inna notatka w dokumentach SB zawiera informację, że: „ks. Popiełuszko miał prywatną garsonierę, co dowodzi, że nie mieszkał na plebanii”. Można na tej podstawie zbudować sensacyjną opowieść, chociaż trzeźwa i całościowa kwerenda wskaże jasno, że notatka ma związek z propagandowym artykułem „Garsoniera obywatela Popiełuszki”, sfabrykowanym po to, by skompromitować ks. Jerzego.
Badaniom archiwalnym musi towarzyszyć ściśle określona metodologia. Tylko w ten sposób można formułować obiektywnie wnioski. W przypadkach, gdy reguły badawcze nie są zachowywane, trudno uznać udostępnienie archiwów za odpowiedzialne. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się