Nie da się odpowiedzieć na tak postawione pytanie bez podania okoliczności. One bowiem decydują o właściwym działaniu i inna jest ocena sytuacji. Na kwestię trzeba spojrzeć z dwóch stron: penitenta i spowiednika.
Zacznijmy od penitenta. Co ma zrobić człowiek, który chce się wyspowiadać, ale jest za granicą i problem stanowi bariera językowa? Na pewno nie powinien klęknąć przy konfesjonale i zacząć się spowiadać księdzu, który go nie rozumie. Co więc można zrobić? Po pierwsze, jeśli znamy choć trochę np. angielski, można spróbować wyspowiadać się w tym języku. Najważniejsze jest nazwanie po imieniu grzechów ciężkich. Można więc posłużyć się translatorem, napisać sobie grzechy na karteczce i przeczytać spowiednikowi. To jest minimalny próg komunikacji ze spowiednikiem. Tego nie da się ominąć. Jeśli nasza znajomość języka obcego jest niewystarczająca, by nazwać swoje grzechy, można skorzystać z pomocy tłumacza. Prawo kanoniczne przewiduje taką możliwość (kan. 990). Tłumacza obowiązuje tajemnica spowiedzi. Ogólna zasada mówi, że w sytuacji, gdy nie ma możliwości wyspowiadania się (a więc np. nie ma spowiednika, który mnie rozumie), a istnieje poważna racja, by przystąpić do Komunii św. (np. chrzest, pogrzeb, ślub itp.), wtedy wolno przyjąć Hostię po wzbudzeniu w sobie żalu doskonałego i decyzji o wyspowiadaniu się, gdy tylko będzie taka możliwość (kan. 916).
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Wykup dostęp do całego materiału. Cena 1,23 zł.
Wykupuję
Wykup dostęp do całego wydania:
Nowy numer 11/2023
. Cena 3,99 zł.
Wykupuję.
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się