Zapisane na później

Pobieranie listy

Wszyscy papieże są nasi

O tym, czym zasmucaliśmy Jana Pawła II i czy Benedykt XVI zmieni świat, z ojcem Maciejem Ziębą rozmawiają Marcin Jakimowicz i Przemysław Kucharczak

mówi o. Maciej Zięba

|

GN 16/2006

dodane 13.04.2006 12:57

O. Maciej Zięba
Urodził się 52 lata temu we Wrocławiu. Zanim został dominikaninem, zdążył skończyć fizykę na Uniwersytecie Wrocławskim. Później pracował naukowo w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. W 1981 roku wstąpił jednak do zakonu dominikanów. Przez dwie kadencje był ich prowincjałem. Napisał wiele książek, m.in. „Biało-czarne zapiski”, „Niezwykły pontyfikat”, czy ostatnio „Epokę Jana Pawła II”. Założył w Krakowie Instytut Tertio Millennio.

Marcin Jakimowicz, Przemysław Kucharczak: Gdy przyjeżdżał Jan Paweł II, wiedzieliśmy, jak go powitać. Polacy uczyli się zwrotek „Życzymy, życzymy”, wyciągali z szaf biało-czerwone flagi... A jak przyjąć Benedykta XVI?

O. Maciej Zięba: – Przyjmijmy go po prostu z polską, katolicką gościnnością. Jan Paweł II sprawił, że Polacy odkryli poczucie bliskiej więzi z papiestwem. Oczywiście papież Paweł VI też cieszył się w naszym kraju sympatią, a jednak Polacy nie odczuwali tak silnego poczucia więzi z nim jak dziś z Benedyktem XVI. Zawołanie: Polonia semper fidelis – Polska zawsze wierna, jest dzisiaj dzięki Janowi Pawłowi II o wiele bardziej konkretne niż 30 lat temu.

Oczywiście nasze spotkania z Benedyktem będą trochę mniej rodzinne niż z Janem Pawłem. Z nikim innym nie uda się już nawiązać aż takiego poziomu więzi, nie będzie już tych wszystkich „łupieży” i „kremówek”, które nas tak bardzo wiązały emocjonalnie. Poza tym profesor Ratzinger, choć zawsze był gigantem intelektualnym, nigdy nie był duszpasterzem. Natomiast Karol Wojtyła miał te duszpasterskie doświadczenie i talent. Jestem przekonany, że będzie to bardzo dobra pielgrzymka następcy Piotra. Benedykt zapewne położy akcent na teologię, a to może w nas znów obudzić chrześcijańskie myślenie. Myślę, że to będzie znów wielki czas łaski.

Ale czy ma Ojciec dla nas jakąś radę, jak mamy się przygotować?
– Mam dwie. Pierwsza jest mało odkrywcza, ale bardzo ważna: po prostu przez modlitwę. Jasne, to rzecz oczywista, truizm. Ale słowo to pochodzi przecież od angielskiego true – prawda. Jakakolwiek akcja chrześcijańska ma sens tylko wtedy, jeśli jest „obmodlona”. Inaczej to będzie akcja czysto świecka. Benedykt potrzebuje bardzo modlitwy również dlatego, że wizyta w Polsce może być dla niego w pewnym sensie trudnym przeżyciem. On przecież wie, że na spotkania z nim zapewne przyjdą mniejsze tłumy. Że wszystkie media będą odnotowywać: „na spotkaniu z Janem Pawłem w tym a tym miejscu było półtora miliona ludzi, a teraz przyszło tylko kilkaset tysięcy”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..