Nowy numer 13/2024 Archiwum

W labiryncie snu

Nie zasypiaj, bo ktoś może wkraść się do twojego snu i wykraść najgłębiej skrywane tajemnice twojego umysłu. Bohater „Incepcji”, filmowego przeboju tego lata, jest w tej dziedzinie ekspertem. To film niełatwy w odbiorze, ale skłaniający do myślenia i dlatego warto go obejrzeć.

Chris Nolan, autor „Incepcji”, potrafi w najbardziej ograne filmowe schematy wlać nowe życie. Zrealizował m.in. dwa ostatnie filmy z cyklu, którego bohaterem był Batman. Zarówno w „Batmanie-Początku”, jak i „Mrocznym rycerzu” udowodnił, że kino rozrywkowe niekoniecznie musi stanowić jedynie rozrywkę pozbawioną głębszych odniesień. Może natomiast sprawić, że po wyjściu z kina przynajmniej niektórzy widzowie spędzą bezsenną noc, szukając odpowiedzi na stawiane w filmie pytania.

Zbawienna bezsenność
Tajemnicami ludzkiego umysłu Nolan zajął się po raz pierwszy w 2000 r., gdy nakręcił „Memento”, którego bohater cierpiał na rzadkie zaburzenie pamięci krótkotrwałej. Nie był w stanie zapamiętać niczego, co działo się wcześniej niż kilkanaście minut temu. Żył jak gdyby w ciągłej teraźniejszości. Z kolei bohater „Bezsenności” z 2002 r. zmagał się z poczuciem winy i zawartą w tytule filmu przypadłością. Po obejrzeniu „Incepcji” dojdziemy do wniosku, że bezsenność czasem może być zbawienna. Dlaczego? Odpowiedź znajdziemy w filmie, który na szczęście niewiele ma wspólnego z koszmarami spod znaku Freddy’ego Krugera. Jeżeli już szukać odniesień, to raczej do „Matrixów” braci Wachowskich. Tam – chociaż w innej i bardziej rozbudowanej formie – pojawiają się podobne wątki.

Filmy te łączy też niesamowity rozmach produkcyjny. Nolan dysponował prawie 200-milionowym budżetem, co niestety czasem w nadmiarze widać na ekranie. Reżyser obficie też wykorzystał arsenał efektów specjalnych. Dzięki nim przejścia z rzeczywistości do sennego majaku odbywają się niezwykle płynnie, a jednocześnie zaskakują widza. Tak jest np. w scenie, kiedy cały kwartał Paryża zmienia swoją dotychczasową konfigurację, a ulica zaczyna biec w górę pod kątem prostym. Świat marzeń sennych przypomina w filmie realny. Tyle że dzieją się w nim rzeczy niemożliwe, które czasami zaprzeczają prawom grawitacji.

Senna odyseja
Dom Cobb, bohater „Incepcji”, żyje w świecie, w którym możliwe jest wejście w umysł śpiącego człowieka i wydobycie najbardziej skrywanych sekretów. Tym zajmują się ekstratorzy. Czym różni się to od zwykłej kradzieży? Niczym, ale jest o wiele bardziej niebezpieczne zarówno dla złodzieja, jak i niemającej o niczym pojęcia ofiary. Cobb jest najlepszym z sennych złodziei. Pracuje na zlecenie konkurujących ze sobą wielkich korporacji. Ale ma poważny problem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Dziennikarz działu „Kultura”

W latach 1991 – 2004 prezes Śląskiego Towarzystwa Filmowego, współorganizator wielu przeglądów i imprez filmowych, współautor bestsellerowej Światowej Encyklopedii Filmu Religijnego wydanej przez wydawnictwo Biały Kruk. Jego obszar specjalizacji to film, szeroko pojęta kultura, historia, tematyka społeczno-polityczna.

Kontakt:
edward.kabiesz@gosc.pl
Więcej artykułów Edwarda Kabiesza