To nie są ministranci, którzy po nabożeństwie wzięli gitary do ręki, by stworzyć kolejny klon grupy 2 Tm 2,3. To starzy rockowi wyjadacze. Uwaga, uwaga, nadciąga Katolika Front.
Widziałem śmierć. Widziałem śmierć. Przegrała mecz trzeciego dnia – śpiewa Grzegorz Bociański, lider Katoliki Front. Nie wyssał tej opowieści z palca. Naprawdę widział śmierć. I wie, że przegrała mecz. Bardzo długo czekałem na tę płytę. Było warto. UnderKATOground to debiutancki (śmiesznie to brzmi, zważywszy, że w zespole grają muzycy funkcjonujący na rockowej scenie od lat) krążek śląskiej kapeli. Jednoznaczne, zakorzenione w Słowie teksty (ich prostota może trochę razić), znakomita nowoczesna aranżacja i porywająca, wpadająca w ucho muzyka. Trochę zadziornego punka, trochę mrocznych, ciężkich jak czołg klimatów Alice in Chains.
A na deser perełka: świetna ewangelizacyjna wersja hitu Tears for Fears „Shout”. Bonusem jest dokument filmowy z koncertu zespołu w Areszcie Śledczym we Wrocławiu. Festiwal Song of Songs. Gra Katolika Front. Jej lider podchodzi do mikrofonu i opowiada: Gdyby nie Różaniec, już dawno zwariowałbym. Mieszkańcy Torunia, którzy wybrali się na spacer nad Wisłę, przecierają uszy. Czy to możliwe, by muzyk rockowy mówił takie rzeczy? Koncertom zespołu towarzyszy zawsze szczere świadectwo. – Ostatnio w naszej kapeli było więcej frontu niż katoliki – śmieją się muzycy.
Kilka lat temu Grzegorz Bociański przekonał się na własnej skórze, że muzyka może zwabić, ale nie zbawić. – W pewnym momencie całkowicie się zatraciłem. Muzyka stała się totalnym bożkiem – opowiada. – Budziłem się, myśląc jedynie o zespole, wszędzie słyszałem dźwięki. Byłem niemal opętany muzyką. Chwała Panu, że pozwolił mi się odnaleźć w Kościele.
Wokalista znany z Wojnej Europy czy Indian Woman zniknął na lata ze sceny. Teraz powraca z nowym, porywającym materiałem. Towarzyszą mu świetni muzycy: Jacek Przydryga (gitara), Krzysztof Stasiak (bas) i Zygmunt Koperczak (perkusja). Nie są amatorami, którzy w popłochu szukają muzycznych środków wyrazu. To faceci, którzy doskonale wiedzą, po co stoją na scenie. A granie sprawia im wielką frajdę. To widać, słychać i czuć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz