„Wielkie sprawy zawsze zaczynają się od małego ziarenka, a masowe ruchy są zawsze nietrwałe”.
W czasach mojej młodości bardzo popularnym filmem był „Kingsajz” Juliusza Machulskiego, obraz opowiadający w alegoryczny sposób o okresie późnego PRL. Tytułowy Kingsajz (z ang. king size – królewski rozmiar) był światem normalnych ludzi, do którego za wszelką cenę chciały się przenieść krasnoludki mieszkające w Szuflandii. Była to komediowa opowieść o marzeniach Polaków, by porzucić skarlałą rzeczywistość realnego socjalizmu i zacząć żyć jak inne narody. Jaki dzisiaj powinien być nasz królewski rozmiar? Czy przypadkiem nie jest tak, że w świecie globalnej wioski dużych ludzi powinniśmy na nowo odkryć to, co małe?
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Wykup dostęp do całego materiału. Cena 1,23 zł.
Wykupuję
Wykup dostęp do całego wydania:
GN 3/2023
. Cena 3,99 zł.
Wykupuję.
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się