Jaki efekt mogła przynieść współpraca najbardziej pretensjonalnego polskiego reżysera (Andrzej Żuławski) z najbardziej pretensjonalną rodzimą pisarką (Manuela Gretkowska)?
Nietrudno zgadnąć. W filmowym koszmarku sprzed jedenastu lat znajdziemy rozbuchaną erotykę, tandetny spirytyzm i ogólnie wewnętrzne fuj.
Zważywszy, że na rynku są inne, wszystkomające filmy, „Szamanka” raczej nie pobije rekordu oglądalności.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się