Więcej Vianneyów!

Dziś, jak nigdy, potrzeba światu takich Vianneyów. Skoro jeden kapłan oddany Bogu może porwać tylu ludzi, to jest jeszcze dla nas nadzieja.

Gęsta mgła spowija okolicę Ars. Ks. Vianney idzie z Ecully, oddalonego o 30 km. Za nim, na wozie, jedzie cały dobytek: drewniane łóżko, trochę książek i węzełek z odzieżą. „Nie ma w Ars zbyt wiele Bożej miłości i trzeba ją tam zanieść” – słyszy w głowie. We mgle zgubił drogę. Nagle na opustoszałych łąkach dostrzega grupkę pastuszków. Mówią gwarą i ks. Vianney musi kilkakrotnie powtórzyć pytanie, zanim go zrozumieją. Wreszcie jeden z nich wskazuje nieznajomemu kierunek. – Kochany chłopcze – dziękuje kapłan – ty mi pokazałeś drogę do Ars, a ja ci wskażę drogę do nieba.
 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Szymon Babuchowski, zdjęcia Jakub Szymczuk