Benedykt XVI rozpoczyna swoją pierwszą pielgrzymkę na kontynencie afrykańskim. Od 17 do 23 marca odwiedzi Kamerun i Angolę.
Werbiści pomagali ludziom kupić łodzie lub przynajmniej silniki motorowe do prostych łódek. W Malanje misjonarki prowadzą piekarnię i uczą młodzież wypieku pieczywa oraz ciast. Rząd, choć wciąż oficjalnie promuje komunizm, nie przeszkadza Kościołowi w jego pracy na rzecz rozwoju. Wspiera nawet kościelne ośrodki zdrowia, promując programy walki z AIDS czy gruźlicą. Współpraca nie jest łatwa. Działania rządu mają też wymiar ideologiczny i nieprzeszkadzanie Kościołowi w pracy tworzy dobry wizerunek kraju w świecie. A teraz Angola pragnie za wszelką cenę zatrzeć niedobre wspomnienie przeszłości. – Rząd chce, by kraj był postrzegany nie przez pryzmat kolonializmu i wojen, ale nowoczesności – mówi nuncjusz apostolski w Angoli, abp Angelo Beccio. Dodaje, że niektóre zniszczone przez wojnę kościoły odbudowywane są dzięki rządowym funduszom. Jednocześnie otrzymanie ziemi pod budowę nowej świątyni nie jest proste. O trudnych sprawach informuje Radio Ecclesia. Jest to wolny głos mediów w Angoli. Niestety, jego zasięg jest ograniczony tylko do stolicy. Angolscy biskupi liczą, że wizyta Benedykta XVI pomoże w otrzymaniu pozwolenia na nadawanie także w innych regionach, co z kolei pociągnie ze sobą przyznanie nowych częstotliwości. W Angoli poza państwowym radiem i telewizją odbiera się jeszcze komercyjną stację radiową, która jednak zdominowana jest przez propagandę sekt. Ta negatywna propaganda ruszyła przed wizytą Benedykta XVI. W specjalnie wydanym filmie prezentowany jest jako ten, który przyjeżdża, by przejąć władzę i zawładnąć krajem.
Trzeba się wyspowiadać
Kościół angolski jest najstarszym Kościołem Czarnej Afryki, czyli leżącej na południe od Sahary. Choć pierwszy chrzest odbył się tu rok przed odkryciem Ameryki, nie wszystkie tereny obecnej Angoli przyjmowały Ewangelię równie wcześnie. Chociażby prowadzona obecnie przez księży werbistów misja w Caculamie liczy tylko 40 lat (w tym ćwierć wieku pracy werbistów). Bez wątpienia jednak chrzest w Mbanza-Congo króla Nzinga-a-Nkuwu z całą rodziną i dworem przyczynił się do dzieła ewangelizacji. Jego syn na chrzcie otrzymał imię Alfons. To on swoją stolicę przemianował z Mbanza-Congo na Saõ Salvador. Zapisał się bardzo pozytywnie w dziejach swojego narodu. Wysłał na naukę do Lizbony swego syna, który w 1576 r. został tam konsekrowany na pierwszego biskupa Angoli. Miało to miejsce wówczas, kiedy czarni nie mieli żadnych praw i byli powszechnie traktowani jako gorszy gatunek ludzi. Z daleka widać strzelające w niebo wulkaniczne skały Pedras Negras. Stąd wyruszyła ewangelizacja wschodniej części obecnej Angoli. Są to tereny dawnego królestwa Ndongo, którym rządził król N’Gola Inene. Tu powstał pierwszy katolicki kościół na tym terenie. Dziś nie ma po nim śladu. Śladem tamtego zapału misyjnego jest jednak ogromne zaangażowanie świeckich w życie Kościoła. – Bez katechistów niewiele byśmy mogli zrobić – mówi ks. Ziarnowski. O prawdziwości tych słów przekonam się bardzo szybko. Przygotowania do papieskiej pielgrzymki zbiegają się z okresem Wielkiego Postu, stąd szczególny nacisk kładzie się na spowiedź i przystępowanie do sakramentów. Rzeczywistość jest jednak taka, że misjonarz może odwiedzić każdą z prawie 40 wspólnot najczęściej raz w miesiącu. Wtedy spowiada, sprawuje Eucharystię i rozmawia z ludźmi. W pozostałe niedziele liturgię słowa prowadzą katechiści. Na ich barkach spoczywa ciężar formacji. – 23 lata jestem na drodze ewangelizacji – mówi mi Marcos Mateus João. Jesteśmy w odległej placówce w Hari. Mój rozmówca jest jednym z miejscowych katechistów. Jak wielu tutejszych chrześcijan dzieli swe życie na to przed ewangelizacją i po. Nie oznacza to rozwiązania wszelkich problemów, jak chociażby poligamia czy wiara w czary. Jednak świadomość bycia chrześcijaninem jest tutaj bardzo wysoka.
Papież na koszulce
Msza sprawowana jest na podwórku jednego z domów. Około 30-osobowa grupa wiernych wita misjonarzy śpiewem i tańcem. Po Mszy ks. Ziarnowski nawiązuje do papieskiej pielgrzymki. Przedstawia wydane na tę okazję foldery, które będą stanowiły pomoc dla pracy katechistów. Obrazki z Papieżem budzą powszechną radość. Z tej parafii w delegacji pojedzie do Luandy właśnie Marcos Mateus João. Mówi, że cieszy się, że dane mu będzie spotkać się z Benedyktem XVI i że potem będzie mógł o tym wszystkim opowiedzieć we wspólnocie. Ktoś wspomina wizytę Jana Pawła II. Mówi, że Papież odwiedził wówczas więcej miejsc i niespodziewanie odwiedził dom jednej ubogiej rodziny. Ten gest tu pamiętają. W spotkaniu z Papieżem chciałoby wziąć udział więcej wiernych z odległych od stolicy prowincji. Koszty związane z podróżą i utrzymaniem w stolicy przekraczają możliwości wielu rodzin, których nie stać by było nawet na kupno w Luandzie butelki wody. Wszystkie wydarzenia z udziałem Papieża transmitować będzie angolska telewizja. Szczególnie jednak na prowincji ludzie nie mają telewizorów albo po prostu nie dociera tam prąd. Papieskiej pielgrzymce towarzyszy jednak przygotowanie modlitewne. W kościołach organizowane są czuwania. Na straganach można kupić koszulki z logo papieskiej podróży, czapeczki oraz broszki i bransoletki. Kupują je nawet ci, którzy nie będą mogli uczestniczyć w spotkaniach z Papieżem. Koszulka jest jednak, jak mówią, pamiątką wizyty Posłańca Boga, człowieka, który przyniesie Angoli błogosławieństwo.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się