Nowy numer 13/2024 Archiwum

Gdyby nie ten Tokarczuk

Watykan stale był bombardowany informacjami o tym, że wiele w Polsce można by osiągnąć, gdyby nie „ten Tokarczuk”. Zmienił zdanie, gdy biskup przesłał abp. Poggiemu znalezione w kurii „pluskwy”.

Pułkownik SB Płatek zwalczał przemyskiego biskupa systematycznie i według planu. Biskup Tokarczuk pozostawał nieugięty. Dzięki takim jak on przeszliśmy przez „morze czerwone”. Zaczęło się od bałaganu w papierach premiera Cyrankiewicza. Niewielu sądziło, że ks. Ignacy Tokarczuk, zgłoszony na biskupa przez władze kościelne, zostanie zatwierdzony przez komunistów. Tymczasem mijał termin, w którym władze powinny były zareagować na wniosek Stolicy Apostolskiej, a odpowiedzi z Warszawy nie było. Papiery ks. Tokarczuka gdzieś się zawieruszyły i dlatego w grudniu 1965 r. został biskupem w Przemyślu.

Zadanie płk. Płatka
Diecezja przemyska boleśnie odczuwała skutki wojny. Po 1945 r. poza granicami PRL pozostało sporo parafii i wiernych. Zniszczony został także cały Kościół unicki, a władze robiły wszystko, aby w pobliżu granicy z „Wielkim Bratem” nie tworzono nowych parafii ani nie budowano świątyń. Bp Tokarczuk wiedział, że starania o oficjalne zezwolenia budowlane są niekończącym się pasmem próśb, monitów, odmów. Wezwał więc wiernych, aby tam, gdzie istnieje tego potrzeba, sami wznosili świątynie.

Wkrótce w całej diecezji zaczął się ożywiony ruch budowlany. Poświęcenie i ofiarność ludzi uczestniczących w tym dziele była niezwykła. Tej determinacji nie zdołały osłabić ani kary finansowe, ani procesy, ani działania dezintegracyjne. W latach 1966–1973 sądy skazały blisko dwustu kapłanów z diecezji przemyskiej za udział w nielegalnym budownictwie sakralnym. Ogromne były także kary finansowe. Kilka z nielegalnie wybudowanych kościołów zostało podpalonych przez „nieznanych” sprawców.

Władze, bezradne wobec solidarności wiernych, postanowiły zniszczyć autorytet samego ordynariusza. Zajmował się tym przez lata naczelnik Wydziału IV SB w Rzeszowie, ppłk Zenon Płatek. Warszawa doceniła jego wysiłki i w 1974 r. awansował do centrali, gdzie pięknie rozwijającą się karierę, która doprowadziła go do funkcji dyrektora Departamentu IV, zakończyło dopiero porwanie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki. Ludowa ojczyzna okazała się jednak łaskawa i „za karę” gen. Płatek pojechał do Pragi, gdzie do 1989 r. pracował jako „dyplomata”. W czasach, gdy był w Rzeszowie, zajmował się głównie zwalczaniem bp. Tokarczuka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Andrzej Grajewski

Dziennikarz „Gościa Niedzielnego”, kierownik działu „Świat”

Doktor nauk politycznych, historyk. W redakcji „Gościa” pracuje od czerwca 1981. W latach 80. był działaczem podziemnych struktur „Solidarności” na Podbeskidziu. Jest autorem wielu publikacji książkowych, w tym: „Agca nie był sam”, „Trudne pojednanie. Stosunki czesko-niemieckie 1989–1999”, „Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Europie Środkowo-Wschodniej między oporem a kolaboracją”, „Wygnanie”. Odznaczony Krzyżem Pro Ecclesia et Pontifice, Krzyżem Wolności i Solidarności, Odznaką Honorową Bene Merito. Jego obszar specjalizacji to najnowsza historia Polski i Europy Środkowo-Wschodniej, historia Kościoła, Stolica Apostolska i jej aktywność w świecie współczesnym.

Kontakt:
andrzej.grajewski@gosc.pl
Więcej artykułów Andrzeja Grajewskiego