Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Allez Sarkozy!

Prawdziwe zwycięstwa muszą być wielkoduszne. Na wielkoduszność przegranych trudno liczyć

Kiedyś byłem frankofilem, ale potem mi przeszło. Polubiłem Francję w szkole. Moja nauczycielka, zwana Markizą, wpoiła w nas przekonanie, że to, co nie jest jasne, nie jest francuskie. Potem jednak postęp myśli francuskiej przegonił moje zdolności percepcyjne, postmodernizmu nigdy nie zrozumiałem i przestałem nadążać. A całkiem niedawno mnie i moim rodakom francuski prezydent poradził, żebyśmy skorzystali z okazji i milczeli, gdy mówią ważniejsi. No i frankofilia przeminęła.

Jednak czym skorupka za młodu nasiąknie… Toteż z ciekawością oczekiwałem wyników głosowania prezydenckiego we Francji. Niezależnie zresztą od sympatii czy antypatii (nawiasem mówiąc, żywienie uczuć do kraju albo do całego narodu uważam za cokolwiek ekstrawagancką orientację emocjonalną) Francja jest jednym z najważniejszych państw Unii Europejskiej, więc ważne jest to, co się tam dzieje.

Nowym prezydentem został Nicolas Sarkozy, pewnie na innych stronach GN przeczytają państwo kto zacz i czego się po nim można spodziewać. Na razie usłyszałem tylko, że prezydent elekt w swoim przemówieniu obiecał przywrócenie dumy Francuzom i sugerował zerwanie z zaściankowym antyamerykanizmem, który zatruwał politykę nad Sekwaną od dziesięcioleci. Wyciągnął też rękę do przegranych. Czy to pozwoli uniknąć „zamieszek”, którymi groziła w razie porażki paniRoyal (dość oryginalna postawa w kraju demokratycznym) – nie wiadomo.

Wiadomo na pewno, że głosowało ok. 85 proc. Francuzów – taką frekwencję notowano u nas ostatnio przed dwudziestu paru laty, za „ancien régime’u”. I chociaż z kopiowaniem francuskich wzorów lepiej być ostrożnym (już wieszcz z ironią pisał: „Paryż częstą mody odmianą się chlubi, a co Francuz wymyśli, to Polak polubi”), akurat takie zaangażowanie można by polubić i nad Wisłą. Chciałbym też, żeby nasi politycy polubili sposób, w jaki przemawiali zarówno zwycięzca, jak i przegrana. Wyraźnie, z uśmiechem, z charyzmą, dodając otuchy swoim zwolennikom i nie zrażając swoich przeciwników. No, ale akurat w przemawianiu Francuzi zawsze byli dobrzy, tak jak Anglicy w pielęgnowaniu trawników – osiągnięcie podobnego poziomu musi potrwać.

Z pewnością nowemu prezydentowi nie będzie łatwo, bo socjaliści nie popuszczą, a mają po swojej stronie sporą część elit intelektualnych. Sarkozy powiedział, że prawdziwe zwycięstwa muszą być wielkoduszne. Na wielkoduszność przegranych trudno liczyć, i to nie tylko w V Republice.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy