Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Papież złożył Polakom życzenia świąteczne; mówił o hojności, z jaką przyjęli Ukraińców

Papież Franciszek złożył w środę Polakom życzenia świąteczne. Podczas audiencji generalnej w Watykanie mówił o hojności, z jaką przyjęli uchodźców z Ukrainy.

Zwracając się do Polaków podczas audiencji w Auli Pawła VI, papież powiedział: "Wszystkim Polakom chciałbym życzyć błogosławionych świąt Bożego Narodzenia. Zgodnie z waszą tradycją w czasie Wigilii zostawiacie przy stole puste miejsce dla niespodziewanego gościa".

"W tym roku zajmą je rzesze uchodźców z Ukrainy, przed którymi z wielką hojnością otworzyliście drzwi swoich domów. Niech narodzony w Betlejem Syn Boży napełnia miłością każdego z was, wasze rodziny i tych, którym pomagacie. Niech przyniesie pokój wszystkim ludziom dobrej woli. Z serca wam błogosławię" - mówił Franciszek.

Na zakończenie spotkania w Auli Pawła VI papież powiedział: "Myślmy o tak wielu ukraińskich dzieciach, które cierpią, cierpią bardzo z powodu wojny. Podczas tego Bożego święta myślmy o dzieciach ukraińskich".

"Większość z nich nie jest w stanie się uśmiechać, a kiedy dziecko traci zdolność do uśmiechu to coś bardzo poważnego" - dodał Franciszek.

Podkreślił: "Te dzieci niosą w sobie tragedię wojny, która jest tak nieludzka, tak ciężka. Myślmy o narodzie ukraińskim podczas tego Bożego Narodzenia; bez światła, bez ogrzewania, bez podstawowych rzeczy do przeżycia. I módlmy się do Pana Boga o to, by przyniósł pokój jak najszybciej".

Watykan poinformował, że na specjalnej platformie Eppela zebrał dotychczas ponad 111 tys. euro na koszulki termiczne dla mieszkańców Ukrainy. Zbiórka zainaugurowana została przez urząd papieskiego jałmużnika kardynała Konrada Krajewskiego, który przebywa obecnie na Ukrainie, dokąd zawiózł pierwszą partię odzieży termicznej oraz generatory prądu. Polski kardynał spędzi tam Boże Narodzenie.

Ojciec Święty kontynuował cykl katechez na temat rozeznania.

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry, witajcie!

Kontynuujemy – jesteśmy blisko końca - cykl katechez na temat rozeznania. Ci, którzy do tej pory śledzili niniejsze katechezy mogą zapewne pomyśleć: jakże skomplikowaną czynnością jest rozeznawanie! Jednak tak naprawdę to skomplikowane jest życie i jeśli nie nauczymy się go odczytywać, tak skomplikowanego, jakim jest, to grozi nam, że je zmarnujemy, przeżywając je za pomocą wybiegów, które prowadzą do naszego poniżenia.

Na pierwszym spotkaniu zobaczyliśmy, że zawsze, każdego dnia, czy tego chcemy czy też nie dokonujemy aktów rozeznania, w tym co jemy, czytamy, w pracy, w relacjach, we wszystkim. Życie zawsze stawia nas przed wyborem, a jeśli nie dokonujemy go świadomie, to w końcu życie wybiera za nas, prowadząc nas tam, gdzie nie chcielibyśmy dojść.

Jednakże rozeznania nie dokonuje się w pojedynkę. Dziś przyjrzyjmy się dokładniej niektórym pomocom, które mogą ułatwić tę nieodzowną aktywność życia duchowego, chociaż w pewnym stopniu spotkaliśmy się już z nimi w trakcie tych katechez, to pewne podsumowanie nam bardzo pomoże.

Pierwszą nieodzowną pomocą jest konfrontacja ze Słowem Bożym i nauką Kościoła. Pomagają nam one odczytać dynamikę naszego serca, ucząc się rozpoznawania głosu Boga i odróżniania go od innych głosów, które zdają się narzucać naszej uwadze, ale które ostatecznie prowadzą nas do zagubienia. Biblia przestrzega nas, że głos Boga rozbrzmiewa w spokoju, w czujności, w milczeniu. Pomyślmy o doświadczeniu proroka Eliasza: Pan przemawia do niego nie w wichurze, który rozbija skały, nie w ogniu czy trzęsieniu ziemi, lecz w łagodnym powiewie wiatru (por. 1 Krl 19, 11-12). Jest to bardzo piękny obraz, który pozwala nam zrozumieć, jak mówi Bóg. Głos Boga nie narzuca się, jest dyskretny, pełen szacunku, ośmieliłbym się powiedzieć: głos Boga jest pokorny i właśnie dlatego uspokajający. I tylko w pokoju możemy wejść w głąb siebie i rozpoznać autentyczne pragnienia, które Pan złożył w naszych sercach. I wiele razy nie łatwo jest wejść w ten pokój serca, bo przez cały dzień jesteśmy zajęci tyloma sprawami... Ale proszę, ucisz się trochę, wejdź w siebie. Zatrzymaj się na dwie minuty. Zobacz, co czuje twoje serce. Czyńmy to, bracia i siostry, to nam tak bardzo pomoże, bo w tej chwili spokoju od razu słyszymy głos Boga, który mówi do nas: „Ale popatrz, popatrz z tym dobrem które czynisz ...”. Pozwólmy w spokoju, aby natychmiast przybył głos Boga. On czeka na nas w tym celu.

Dla człowieka wierzącego Słowo Boże nie jest jedynie tekstem do czytania, ale żywą obecnością, dziełem Ducha Świętego, który pociesza, poucza, daje światło, siłę, orzeźwienie i radość życia. Słowo Boże jest po trosze – nie przesadzam- poniekąd prawdziwym przedsmakiem raju. Dobrze rozumiał to wielki święty i duszpasterz Ambroży, który pisał: „Gdy człowiek bierze do ręki z wiarą Pismo Święte i je czyta, znów przechadza się z Bogiem w raju” (List 49, 3). Wraz z Biblią otwieramy drzwi Bogu, który przechodzi. Ciekawe...

Ta relacja uczuciowa z Pismem Świętym, z Ewangelią prowadzi do przeżywania uczuciowej relacji z Panem Jezusem: nie wolno się tego lękać! Serce przemawia do serca, a to jest kolejną niezbędną pomocą, której znaczenia nie da się przecenić. Wiele razy możemy mieć wypaczone wyobrażenie o Bogu, uważając Go za ponurego, surowego sędziego, gotowego przyłapać nas na gorącym uczynku. Jezus, przeciwnie, objawia nam Boga pełnego współczucia i czułości, gotowego ofiarować siebie samego, aby nas spotkać, tak jak ojciec w przypowieści o synu marnotrawnym (por. Łk 15, 11-32). Pewnego razu ktoś zapytał - nie wiem, czy swojej matki, czy też babci, powiedziano mi o tym – „Ale co mam zrobić, w tej chwili?”. – „Słuchaj Boga, On ci powie, co masz robić. Otwórz swoje serce na Boga” - dobra rada. Pamiętam, jak kiedyś, na pielgrzymce młodzieżowej, która odbywa się raz w roku do sanktuarium w Luján, 70 km od Buenos Aires: trzeba całego dnia, żeby tam dotrzeć; ja spowiadałem się w nocy. Podszedł młody człowiek, około 22 lat, cały w tatuażach. Pomyślałem sobie „Mój Boże, co to będzie?” A on mi powiedział: „Ojciec wie, przyszedłem, bo mam poważny problem i powiedziałem mojej matce, a moja matka powiedziała mi: «Idź do Matki Bożej, pielgrzymuj, a Matka Boża ci powie». I przyszedłem. Miałem kontakt z Biblią, tutaj słuchałem Słowa Bożego i ono poruszyło moje serce i muszę zrobić to, to, to”. Słowo Boże dotyka twego serca i zmienia twoje życie. I tak to widziałem, wiele razy. Bo Bóg nie chce nas zniszczyć, Bóg chce, abyśmy byli silniejsi, lepsi każdego dnia. Kto trwa przed Krucyfiksem, ten odczuwa nowy pokój, uczy się nie lękać Boga, bo Jezus na krzyżu nikogo nie przeraża, jest obrazem całkowitej bezmocy, a zarazem najpełniejszej miłości, zdolnej dla nas stawić czoła każdej próbie. Święci zawsze żywili szczególną miłość do Ukrzyżowanego. Opis męki Jezusa jest najdoskonalszą drogą do konfrontacji ze złem, nie będąc przez nie przytłoczonym. Nie ma w niej osądu, ani też rezygnacji, bo przenika ją większe światło, światło Paschy, które pozwala nam dostrzec w tych strasznych działaniach większy plan, którego nie może zniweczyć żadna przeszkoda, trudność czy klęska. Słowo Boże zawsze każe patrzeć w drugą stronę: czyli jest krzyż, jest okropnie, ale jest coś jeszcze nadzieja, zmartwychwstanie. Słowo Boże otwiera tobie wszystkie bramy, ponieważ On, Pan, jest bramą. Bierzmy Ewangelię, bierzmy do ręki Biblię: pięć minut dziennie, nie więcej. Noś ze sobą w torbie, kieszonkową Ewangelię, a gdy będziesz w podróży weź ją i czytaj, w ciągu dnia, mały kawałek, niech Słowo Boże zagości w twoim sercu. Zrób to, a zobaczysz jak zmieni się twoje życie dzięki bliskości Słowa Bożego. „Tak, Ojcze, ale jestem przyzwyczajony do czytania Żywotów Świętych”: to jest dobre, warto to czynić, ale nie opuszczaj Słowa Bożego. Zabierz ze sobą Ewangelię i czytaj ją choćby minutę dziennie.

 

Wspaniale jest myśleć o życiu z Panem jako o relacji przyjaźni, która wzrasta z dnia na dzień. Czy o tym myśleliście? On jest drogą! Pomyślmy o Bogu, który nas miłuje, i chce abyśmy byli Jego przyjaciółmi! Przyjaźń z Bogiem jest zdolna do przemiany serca. Jest to jeden z wielkich darów Ducha Świętego, religijność, która pozwala nam rozpoznać ojcostwo Boga. Mamy czułego, miłującego Ojca, który nas kocha, który zawsze nas kochał: kiedy tego doświadczamy, serce topnieje i odpadają wątpliwości, lęki, poczucie niegodności. Nic nie może przeciwstawić się tej miłości spotkania z Panem.

I to przypomina nam o innej wielkiej pomocy, o darze Ducha Świętego, który jest w nas obecny, który nas poucza, czyni żywym czytane przez nas Słowo Boże, podsuwa nowe znaczenia, otwiera drzwi, które wydawały się zamknięte, wskazuje drogi życia tam, gdzie zdawało się, że jest tylko ciemność i zamęt. Pytam was: czy modlicie się do Ducha Świętego? Ale kim jest ten wielki Nieznany? Modlimy się do Ojca, tak, odmawiamy Modlitwę Pańską, modlimy się do Jezusa, ale zapominamy o Duchu Świętym! Kiedyś, prowadząc katechezę dla dzieci, zadałem pytanie: „Kto z was wie, kim jest Duch Święty?”. A jedno dziecko wyrwało się: „Ja wiem!” – „A kim On jest?” – „Paralitykiem” - powiedziało mi! Słyszał „Paraklet” i myślał, że chodzi o paralityka. A tyle razy - to mnie zastanowiło - dla nas Duch Święty jest tam, jakby był Osobą, która się nie liczy. Duch Święty jest rozeznaniem w działaniu, obecnością Boga w nas, jest największym darem, jakiego Ojciec udziela tym, którzy o niego proszą (por. Łk 11,13). A jak Go nazywa Jezus? „Darem”: „Zostańcie tu w Jerozolimie i oczekujcie daru Bożego”, którym jest Duch Święty. Ciekawe jest to, że przynosi życie w przyjaźni z Duchem Świętym: On cię zmienia, On sprawia, że wzrastasz.

Liturgia Godzin rozpoczyna główne godziny modlitwy dnia tym wezwaniem: „Boże, wejrzyj ku wspomożeniu, Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu”. „Panie, pomóż mi!”, bo sam nie mogę iść dalej, nie mogę kochać, nie mogę żyć... To przyzywanie zbawienia jest nieposkromioną prośbą, która wypływa z głębi naszej istoty. Celem rozeznania jest rozpoznanie zbawienia dokonanego przez Pana w moim życiu, przypomina mi, że nigdy nie jestem sam i że jeśli się zmagam, to dlatego, że stawka jest ważna. Duch Święty jest zawsze z nami. „Ojcze popełniłem coś okropnego, muszę się wyspowiadać! – nic nie mogę zrobić?” – Ależ nie, uczyniłeś coś okropnego, to porozmawiaj z Duchem Świętym, który jest z tobą i pomaga ci: - uczyniłem coś bardzo okropnego, ale nie wolno przekreślać dialogu z Duchem Świętym! „Ojcze, jestem w stanie grzechu śmiertelnego” – rozmawiaj z nim, w ten sposób pomaga ci, abyś uzyskał przebaczenie. Nigdy nie można porzucać dialogu z Duchem Świętym. I z tymi pomocami, które daje nam Pan, nie musimy się lękać. Idźmy naprzód, odważnie, z radością.

« 1 »

Zapisane na później

Pobieranie listy

Reklama