Nowy numer 17/2024 Archiwum

Polityka prorodzinna

Kolejne rządy machają chorągiewką z napisem „polityka prorodzinna”, ale nie mają pojęcia, o co tak naprawdę chodzi

Kiedyś na rekolekcjach podeszła do mnie w kościele kobieta. Ładna, zadbana, ubrana szykownie. „Mogę porozmawiać? Ale to nie spowiedź”. Kościół był po południu pusty, usiedliśmy w jednej z ławek. „Mam, proszę ojca, ośmioro dzieci. Każde chciane, każde planowane. Nie przelewa się nam, ale nikt głodny nie chodzi. Sąsiadka nie ma dzieci. I to u nich też jest chciane i planowane. Mówi, że tak wygodniej. Ostatnio nie pracuje, ma zasiłek. Mówi, że tak wygodniej. Popracuje, znowu na zasiłek. Lata do emerytury liczą się jej. A ja?”. Rozpłakała się. Cóż miałem powiedzieć... Wziąłem ją za rękę, ścisnęła mnie mocno, po chwili uspokoiła się.

„Proszę ojca, ja nie narzekam na swój los. Kochane dzieci, wspaniały mąż. Ale czy to jest sprawiedliwe? Za dwadzieścia lat ona dostanie emeryturę ze składek moich dzieci, bo one nie wyjadą do Irlandii. Czy to będzie sprawiedliwe?”. Co miałem powiedzieć? Każde zdanie, jakie przychodziło mi na myśl, było albo nie na temat, albo zbyt płaskie. Zresztą – i dziś nie znajduję odpowiednich myśli, by odpowiedzieć takim matkom i ojcom. Jej sąsiedzi to skrajni egoiści. System prawny jest wobec nich bezradny.

Ludziom potrzebne nawrócenie, system prawny wymaga przebudowy. Zacząłem: Jestem pełen uznania i podziwu dla waszej chrześcijańskiej postawy... Przerwała mi. „Tylko niech ojciec nie próbuje z tej beczki. Chrześcijanka to ona, ta moja sąsiadka. W kościele prawie codziennie, zaangażowana w kółku charytatywnym, wychwalana, ile to ona dobrego robi. Ona w chwale, a ja czasem rąk i nóg nie czuję ze zmęczenia. A bywa, że i do kościoła się spóźnię”.

Przy ostatnim dziecku już było becikowe. „Ale przecież to śmieszne. To tak, jakbym córce dała na lody, kiedy ona mnie potrzebuje. Wie ojciec, to takie na odczepnego”. Długo rozmawialiśmy, cisza kościoła potęgowała nasze stłumione głosy. Matka ósemki dzieci pełna była nadziei, pogody, spokoju. Te łzy na początku były chyba tylko czymś w rodzaju zaworu bezpieczeństwa. Ile mamy takich matek, takich rodzin? Bez wątpienia są mniejszością. Kolejne rządy machają chorągiewką z napisem „polityka prorodzinna”, ale nie mają pojęcia, o co tak naprawdę chodzi. Obrońcy życia, walcząc o świętą sprawę, jakby nie dość doceniali cały społeczny kontekst problemu. A tytuł dobroczyńców przyznaje się niekoniecznie dobroczyńcom.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy