Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Czemu wasza wiara taka jest wątła?

Dobrze, że są wielkie kontrasty postaw wśród chrześcijan. Ale źle, jeśli struga wiary staje się wątła

Mam przed sobą tekst listu otwartego Anny Teresy Pietraszek w sprawie znieważania symboli religijnych. Kto to jest Anna Pietraszek? Reporterka telewizji, alpinistka, dziennikarka, autorka filmów i artykułów. Gościła także na łamach naszego tygodnika. Ciekawy człowiek. Przed miesiącem wystąpiła przeciw publicznemu ośmieszeniu obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.

W żarliwym i bardzo osobistym tekście wspomina swoje kontakty z muzułmanami: „W Iranie dostojny mułła w zachwycie opowiadał mi o Janie Pawle II jako o jego Wzorcu Wiary i tolerancji. Mułła ze zdumieniem pytał: Tylko czemu wasza wiara taka jest wątła, jakbyście nie przyjmowali nauk własnego Ojca Duchowego?”. Gorzka to dla nas nauka z ust muzułmanina! Wątła wiara... Jako chrześcijanin, jako katolicki duszpasterz czytam te słowa z przejęciem.

Nieraz na tym miejscu pisałem o wierze żywej i głębokiej. Bywam zdumiony i urzeczony wiarą i postawą zwłaszcza młodych chrześcijan. Jak więc jest naprawdę? Kontrasty. Widzę ogromne kontrasty postaw wśród tych, którzy deklarują się chrześcijanami. Póki kontrasty istnieją – jest dobrze. Bo to coś tak, jak z wodospadem. Im wyższy, z tym większą energią może napędzać turbinę. Ale jeśli wodospad byłby nawet bardzo wysoki, lecz spadałaby nim maleńka strużka wody – turbiny nie poruszy. Zatem dobrze, że są wielkie kontrasty postaw wśród chrześcijan.

Ale źle, jeśli struga wiary staje się wątła – jak zauważył ów irański mułła. Patrząc na protesty muzułmanów po publikacjach karykatur Mahometa i porównując je z protestami katolików po wydrukowaniu prześmiewczego zniekształcenia jasnogórskiej Ikony, nasuwa się wniosek, że chrześcijańska wiara płynie jeno maleńką strugą, podczas gdy islam staje się wielką, rwącą rzeką. „My, katolicy polscy, zapewniamy, że nie będziemy demolować urzędów ani nikogo nie zamierzamy zabijać” – pisze Anna Pietraszek. To oczywiste.

Nie w metodach rwącej i niszczącej powodzi chciałbym widzieć siebie i braci chrześcijan. Ale wizja maleńkiego i wysychającego potoczku też mi nie odpowiada. Znam obietnice Jezusa, że bramy piekielne nie zwyciężą Kościoła. Ale to nie powinno skutkować biernością Jego wyznawców. Przeciwnie, to zapewnienie budzi w nas nadzieję, że warto trwać przy Ewangelii, nie wstydząc się jej i nie ulegając wewnętrznemu lenistwu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy