Nowy numer 18/2024 Archiwum

Niebotyczne zdziwienie

Kiedy mówić o śmierci, która przegrała z Jezusem? Czy nie właśnie w święto Jego Zmartwychwstania?

Pogrzeb księdza. Czasem starszego, czasem młodszego. Śmierć przychodzi do nas tak samo jak do wszystkich. Bo śmierć to coś najbardziej ludzkiego. Romek (nasz redakcyjny, wspaniały kolega) umarł niespodziewanie, przy pracy nad kolejnym tekstem. Franek, przyjaciel ze studiów, po roku walki z rakiem. Genek nie obudził się rano. W Kaziku choroba zniszczyła wolę życia. Sam odszedł. Wiluś, dobry sąsiad zaskoczony wylewem za kierownicą samochodu, miał jeszcze siłę, by zatrzymać wóz. Pogrzeb księdza zawsze jest manifestacją. Przyjeżdża wielu księży, by pożegnać kolegę, przyjaciela, współbrata w kapłańskim powołaniu. Przyjeżdża biskup – jest nie tylko ich szefem, ale i ojcem diecezjalnego grona prezbiterów. Gromadnie zbierają się parafianie. Przyjeżdżają, nieraz całymi autobusami, delegacje parafii, gdzie ksiądz kiedyś pracował.

Dziwisz się, że w wielkanocnym numerze podjąłem taki temat? A kiedy mówić o śmierci, która przegrała z Jezusem? Czy nie właśnie w święto Jego Zmartwychwstania? Kiedy spotykają się ze sobą płacz i radość. I tak właśnie jest na pogrzebach księży – też spotykają się płacz i radość. Pamiętam taki jeden pogrzeb proboszcza śląskiej parafii. Na Śląsku rzadko widać łzy na pogrzebach. Twardy to lud i niechętnie okazuje swoje uczucia. Ale wtedy płakali jak bobry. Korciło mnie wyciągnąć z kieszeni nieodstępny magnetofon, popytać o to i o tamto. Nie miałem śmiałości. Pytałem, licząc na swoją pamięć. „Wie ksiądz, usłyszałem, cieszymy się naszym proboszczem, to był nasz ojciec. On na naszych pogrzebach też płakał”.

Na pogrzebach księży zawsze są dzieci. Zwykle cała szkoła, wraz z nauczycielami – kolegami i koleżankami księdza, który z nimi pracował. Dzieci! One zawsze są niebotycznie zdziwione. Jakby nie mieściło im się w głowie, że ksiądz może umrzeć. Zazwyczaj na pogrzebie księdza nie płaczą, ale ich buzie zdradzają, że nic z tego wszystkiego nie rozumieją. Próbowałem kiedyś przepytywać ministranta w czasie pogrzebu proboszcza. Chłopiec patrzył na mnie szeroko otwartymi oczyma i nie odpowiadał, jakby nie słyszał, że do niego mówię. Śmierci zrozumieć nie sposób. Bo człowiek został stworzony do życia. A kto jak kto, ale właśnie ksiądz samą swoją obecnością świadczyć o tym powinien.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy