Nowy numer 13/2024 Archiwum

Nie zjadaj Komunii!

Spójrzmy na swoje zaangażowanie na Mszy świętej. Ilu z nas nie ma, nie tyle stroju, co nastroju weselnego i po prostu nie odzywa się ani słowem?

Odrzucenie zaproszenia jest zniewagą. Jeszcze gorszą zniewagą jest być na weselu i mieć pogrzebową minę, być obdarowanym łaską i nie cieszyć nią, lecz smucić. Uczta z przypowieści jest obrazem Eucharystii. Spójrzmy na swoje zaangażowanie na Mszy świętej. Ilu z nas nie ma, nie tyle stroju, co nastroju weselnego i po prostu nie odzywa się ani słowem?

Przypomnijmy sobie komunię z Ostatniej Wieczerzy. Judasz zjadł chleb umaczany w winie i wyszedł, milczący i smutny. A była noc. Wszedł od razu w ciemność, ponieważ zrezygnował z czułości Boga. Jan zaś został w Wieczerniku i przytulił się do piersi Jezusa. On nie wyszedł na zewnątrz, pozostał wewnątrz i nasłuchiwał serca Jezusa.

Msza święta jest chwilą jedyną w swoim rodzaju. Niczego nie da się z nią porównać. Każdy z nas został stworzony dla zbawienia. Każda chwila w życiu przeznaczona jest dla wypełnienia tego właśnie celu. Każda chwila jest niepowtarzalna. Jeśli nie odkrywamy tej eucharystycznej chwili i pozwalamy Jezusowi przejść obok nas, nie da się już wrócić tego czasu. Nie możemy przyjmować Komunii, jeśli jesteśmy w stanie grzechu śmiertelnego. Trzeba o to bardzo dbać, by czystym sercem przyjmować Jezusa. By nie być Judaszem, ale Janem. Zbyt łatwo wracamy do grzechów. Zbyt łatwo wchodzimy w ciemną noc, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów, jak Judasz. Przyjmować Jezusa z sercem brudnym to coś więcej niż zuchwałość. Moment Komunii jest po to, by się modlić. Byłoby jednak niewłaściwe, gdybyśmy modlili się modlitwą faryzeusza – porównując się z innymi, albo modlitwą, w której bardziej liczą się nasze kłopoty i problemy niż Jezus. Mniej próśb, a więcej miłości do Jezusa! Powiedz Mu, że Go kochasz, że całym sercem dziękujesz Mu za to, co dla ciebie uczynił. Nie chciej tylko „zjeść” Komunii, chciej przyjąć Jezusa. Taka modlitwa nie powinna być litanią smutnych próśb i skarg albo stanem odrętwiałego zaniemówienia, ale bukietem czci i podziwu.

Kiedy trzymam Hostię, myślę o przypowieści o robotnikach, którzy otrzymali denara za różny czas pracy (Mt 20,1–16). Za pracę duchową w winnicy mojej duszy, za pracę dla innych dusz w winnicy Kościoła zawsze jest ta sama nagroda: komunia z Jezusem. To moja zapłata!

Święty Piotr Damiani był małym dzieckiem, kiedy stracił rodziców. Był wychowywany przez starszego brata, który bardzo źle go traktował. Dziecko chodziło bez właściwego ubrania i często niedożywione. Pewnego dnia na drodze chłopiec znalazł srebrny pieniądz, a nie mogąc odszukać właściciela, pomyślał, że kupi sobie coś z ubrania. Nagle w pamięci ujrzał zmarłych rodziców. Zdecydował się ofiarować swój skarb na Mszę za rodziców. Od tego dnia jego życie się zmieniło. W niedługim czasie jego losem zajął się drugi brat, który zadbał o jego edukację i traktował go z miłością. Ta zmiana pozwoliła mu zostać kapłanem, a później świętym.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy