Nowy numer 19/2024 Archiwum

Aspiracje nieboskie

Myśl wyrachowana: Gdyby Kościół miał zrealizować aspiracje ludzi, jak upchnęlibyśmy się na ołtarzu?

Uwielbiające naprawiać chrześcijaństwo środowiska lewicowe wzięły się ostatnio za kapłaństwo kobiet. Że niby Kościół będzie dużo lepszy, gdy „zrealizuje aspiracje kobiet” i dopuści je do ołtarza. Charakterystyczne, że w takich postulatach żadnej roli nie pełni Pan Bóg. Wola Boża? A cóż to jest? Moja wola się liczy! Ja, ja, ja i ja! Ja chcę, ja muszę mieć! Muszę być kim mi się być zachce, choćbym nawet chciał być płcią przeciwną. Apogeum tych nonsensownych, bo rozstrzygniętych na zawsze przez Jana Pawła II, debat przypadło na październik, gdy tłumy ludzi co wieczór zapełniają kościoły, modląc się na różańcu. Ci ludzie proszą o wstawiennictwo Kobietę. Prawdziwą kobietę, pełną osobę, do której Bóg ma słabość, jak do nikogo, kto po tej ziemi chodził i chodzić będzie. Dlaczego?

Bo zrealizowała do końca wolę Boga – nie swoją. Bo pozwoliła Bogu zrobić z siebie arcydzieło. Nie chwytała Bożej ręki i nie mówiła: „Nie tak mnie kształtuj”. Nie mówiła Bogu, co ma robić, żeby było fajnie. Bo nie miało być fajnie. Miał być miecz, który przeniknął Jej serce, gdy za Synem doszła na Golgotę. Nie dlatego Bóg kocha Maryję, że była niepokalanie poczęta. Ewa też była. Maryja mogła pójść drogą poprzedniczki. Miała wolną wolę i też mogła zgrzeszyć – a ten grzech pewnie byłby wtedy czymś podobnym do grzechu pierworodnego. Bóg upodobał sobie Maryję, bo Ona powiedziała „tak” tam, gdzie Ewa powie-działa „nie”. Bo zaufała Bogu tam, gdzie pierwsi ludzie zaufali diabłu.

Jakie płaskie jest to całe gadanie o tym, co się ludziom w Kościele należy. Nic się nam nie należy! Nie zasłużyliśmy dokładnie na nic. Ani na chrzest, ani na bierzmowanie, ani na przebaczenie grzechów w sakramencie pokuty. Nie zasłużyliśmy na choćby jednego najmarniejszego kapłana. Jest dla nas niewyobrażalną łaską, że możemy przyjąć Ciało i Krew jedynego Arcykapłana. To rzecz niepojęta, że Jezus, któregośmy ukrzyżowali, nie tylko się na nas nie obraził, ale wciąż wyciąga przebite ręce, chroniąc nas przed słuszną karą.

Jedyne, czym człowiek może Bogu zaimponować, jest zaufanie. A ono objawia się w zgodzie na pomysł Boga, zwłaszcza gdy on jest inny od mojego. Czy to przypadek, że jedni z nas urodzili się kobietami, a inni mężczyznami? Czy po to się tak stało, żebyśmy uprawiali duchowy transwestytyzm i żarli się między sobą, wydzierając bliźnim dane im łaski? Bóg umieścił nas w takim a nie innym miejscu, w takiej a nie innej sytuacji po to, żebyśmy sobie wzajemnie służyli, a nie rywalizowali w pościgu za przywilejami stanu. Nie po to jest ołtarz, żeby sobie za nim frustraci płci obojga leczyli kompleksy, a niespełnieni aktywiści realizowali swoje „aspiracje”. Tylko Jezus może człowieka uleczyć, a nie urzędy i stanowiska, choćby i kościelne. Święty Franciszek z Asyżu pytał Boga: „Co chcesz, abym uczynił?”. Jakie to odległe od tego, co dziś mówią windykatorzy rzekomych Bożych należności: „Kiedy wreszcie uczynisz to, czego ja chcę?”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy