Nowy numer 17/2024 Archiwum

Wybieram cholerę

Myśl wyrachowana: Od Boga należy oczekiwać chleba, a od polityków trochę nieba.

Kiedyś, w stanie powojennym, stałem na końcu kolejki w sklepie piekarniczym. Ludzi było, w języku zomowców, „na dwa magazynki”, a chleba mniej, więc widać było, że nie mam na co czekać. Chciałem już odejść, gdy tknęła mnie myśl: „Przecież za radą Pana Jezusa codziennie proszę Boga o chleb powszedni. Czyli o ten konkretny chleb”. Nabrałem więc dziwnej pewności, że dla mnie chleb będzie. Stoję i powtarzam w kółko: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”. W pewnym momencie stało się to, co się stać musiało. – Nie ma już chleba – powiedziała ekspedientka. Ludzie w tył zwrot i do domu. A ja, nie wiedząc po co, podchodzę do lady. Gdy znalazłem się przy niej, dostrzegłem dolną półkę, a na niej dorodny chleb.
– Pewnie zamówiony? – mówię.
– Nie, może pan wziąć – odpowiada sprzedawczyni.
– Ale… ale, dlaczego on tu jest?
– Odłożyłam, bo był pęknięty.
Pęknięcie było małe i smaczniejsze niż reszta chleba.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy