Nowy numer 13/2024 Archiwum

Molestowanie Pana Boga

Myśl wyrachowana: Nic dziwnego, że ludziom nie podoba się Dekalog. Przecież nie wierzą w jego Twórcę

Mojżesz schodzi z góry z kamiennymi tablicami. – Sukces! Zbiłem z trzydziestu do dziesięciu! – woła. Ogólna radość. – Ale jest też zła wiadomość – studzi zapał Mojżesz. – Cudzołóstwo zostaje!

Ludzie zawsze mają jakieś pretensje do Pana Boga, bo oni by świat lepiej urządzili. Ostatnio za urządzanie ze wzmożoną intensywnością wzięła się „Gazeta Wyborcza”. Najpierw w swoim dodatku „Duży Format” zamieściła tytułowy tekst „Cała Polska bije dzieci”. Autorka artykułu zaczęła wstępem: „Pan Bóg, dyktując Mojżeszowi dekalog, pamiętał tylko o szacunku do rodziców. O szacunku dla dzieci zapomniał”.
Skutki zapominalstwa Pana Boga są straszne i gdyby nie czołowe autorytety moralne kraju, wsparte działaniami SLD i innych zielonych, to byśmy już wszystkie dzieci zatłukli klapsami. Wszystkie urodzone – bo nienarodzone wolno zabić. Dziennik zachęca do tego, między innymi propagując koszulki „Przerwałam ciążę” i pochylając się nad losem kobiet pozbawionych „ludzkich warunków” usuwania dzieci. Aborcja jest bowiem prawem człowieka i nakazywało ją pewnikiem któreś ze „zbitych” przykazań. Mojżesz zbił więc za dużo albo raczej nie te, co trzeba. Bo gdzie jest przykazanie „Nie molestuj”? A widzicie! Nie ma! I „Wyborcza” musi to wszystko naprawiać, co też zrobiła przed tygodniem, zamieszczając poradnik dla dorosłych i dzieci „Molestowane w domu”.

„Wykorzystywanie seksualne dzieci to nie może być temat tabu” – informuje na pierwszej stronie dodatek. A my, głupi, nie wiedzieliśmy dotąd, że seks z dzieckiem jest zły. Z klapkami dziesięciu przykazań na oczach nie zauważyliśmy nawet, że stanowimy zagrożenie dla własnych pociech. „Wujek, wychowawca, a nawet dziadek i tata – większość sprawców to osoby bliskie dziecku” – przestrzega jeden z nagłówków.
Więc gdzie tu dziecko ma znaleźć schronienie, skoro już cały świat na nie dybie? U Pana Boga nie, bo zapomniał o przykazaniu „Szanuj dzieci”, u taty nie, bo lubieżnik i świnia, u mamy nie, bo jeśli katoliczka, to już dawno zbita i zaszczuta przez tatę. Gdzie zatem? Ano, niech dziecię bieży do redakcji „Wyborczej” i utuli się w ramionach naczelnego albo jakiego zastępcy. Tam muszą być dobrzy ludzie, przecież drukują taki fajny dodatek „Nasz Papież”.

Wykorzystywanie seksualne dzieci jest ohydną zbrodnią, to jasne. Ale jeśli to zjawisko narasta, to nie z braku gazetowych poradników produkowanych przez oświeconych etyków. Jeśli przybywa zboczeńców, to dlatego, że ludzie zapomnieli, że właściwym poradnikiem jest właśnie Dekalog. Cały Dekalog, a nie z pominięciem cudzołóstwa albo z dodaniem przykazania o miłości do zwierząt i zakazie spożywania mięsa. Kto zachowuje całą dziesiątkę, ten szanuje rodziców i dzieci, i żonę, dziadka, babcię i sąsiada też, bo się inaczej nie da. Kto na poważnie zachowuje już pierwsze przykazanie, ten musi również zachować wszystkie inne i jedenastego mu nie trzeba. Problem polega tylko na tym, że większość poprawiaczy Boga nie uznaje pierwszego. Zazwyczaj nawet nie wiedzą, jak ono brzmi. Słyszeli tylko o szóstym. I są przeciw.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy