Złota dama

Halina Konopacka zapisała się w historii Polski złotymi zgłoskami. Najpierw, w 1928 roku, wywalczyła dla naszego kraju pierwszy złoty medal olimpijski. Potem, w 1939 roku, uczestniczyła w brawurowej akcji wywiezienia do Francji zapasów złota z Banku Polskiego.

Leszek Śliwa

|

10.11.2022 00:00 GN 45/2022 Otwarte

dodane 10.11.2022 00:00

Halina Konopacka po zdobyciu mistrzostwa olimpijskiego wyszła za mąż za pułkownika Ignacego Matuszewskiego. Podczas kampanii wrześniowej, gdy Warszawie groziło już oblężenie, właśnie ten oficer, były as polskiego wywiadu, zorganizował z polecenia Rządu RP ryzykowną akcję ewakuacji 75 ton polskiego złota. Chodziło o to, by nie dostało się ono w ręce okupantów. Operacja się udała. Konopacka kierowała jednym z pojazdów tego niezwykłego konwoju.

Piękna Halina

Kariera sportowa pierwszej polskiej mistrzyni olimpijskiej trwała zaledwie siedem lat. W czasach jej wczesnej młodości wyczynowy sport kobiet uważany był bowiem za dziwactwo i ekstrawagancję. A ona była przecież dziewczyną z tzw. dobrego domu i nie chciała zszargać sobie opinii. Mimo że od dzieciństwa wykazywała się wielkim talentem w wielu dyscyplinach, sport traktowała jak zwykłą, niezobowiązującą rozrywkę. Jeździła więc na nartach, na łyżwach i konno, pływała, wiosłowała i grała w tenisa. Nie brała jednak udziału w żadnych zawodach. W latach dwudziestych XX wieku ówczesne feministki coraz głośniej domagały się jednak zalegalizowania kobiecego sportu. Na fali tych nastrojów w 1923 roku, gdy studiowała polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim, 23-letnia Halina zapisała się do Akademickiego Związku Sportowego, a rok później zaczęła uprawiać lekkoatletykę. W 1926 roku pojechała na tzw. Kobiece Igrzyska Olimpijskie, organizowane przez feministki co cztery lata pomiędzy „męskimi” olimpiadami. Wygrała tam rzut dyskiem, a w pchnięciu kulą była trzecia. Kiedy więc działacze Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego zezwolili na udział kobiet w pięciu konkurencjach lekkoatletycznych na igrzyskach w Amsterdamie w 1928 roku, Konopacką włączono do polskiej ekipy.

W Amsterdamie Halina zrobiła furorę. Obserwatorzy nie mogli się nadziwić, że w tak siłowej konkurencji jak rzut dyskiem tak świetnie radzi sobie wysoka wprawdzie, ale szczupła kobieta. Przy wzroście 181 cm Konopacka ważyła tylko 66 kilogramów, cechowały ją jednak znakomita koordynacja ruchów i szybkość. Dziennikarze pisali, że dysk nabierał wielkiej prędkości, jeszcze zanim opuścił jej rękę. Już w pierwszym rzucie pobiła rekord świata, uzyskując 39,62 m. Bezapelacyjnie zwyciężyła.

W Amsterdamie doceniono nie tylko jej klasę sportową, lecz również urodę – wybrano ją „miss igrzysk”.

Dwa lata później lekkoatletka przywiozła kolejne złoto z następnych Kobiecych Igrzysk Olimpijskich, po czym w 1931 roku zakończyła karierę. W jej trakcie nie przegrała żadnych zawodów w rzucie dyskiem. Z racji tego, że startowała w wielu dyscyplinach, uzyskała 27 tytułów mistrzyni Polski (w pchnięciu kulą, rzucie dyskiem, rzucie oszczepem, skoku wzwyż, trójboju, pięcioboju, sztafecie 4 × 75 m, 4 × 100 m, 4 × 200 m). Dwukrotnie (w latach 1927 i 1928) wygrała plebiscyt czytelników „Przeglądu Sportowego” na najlepszego polskiego sportowca.

Leonarda Kazimiera

Naprawdę nazywała się Leonarda Kazimiera Konopacka, jednak bardzo nie lubiła swoich imion i kazała wszystkim nazywać się Haliną. Urodziła się w 1900 roku w Rawie Mazowieckiej w zamożnej rodzinie. Ojciec, Jakub, był energicznym i pomysłowym kupcem. Przeprowadził się z rodziną do Warszawy i prowadził mieszczański dom, ale na wielkopańskim poziomie. Dzieci (nasza bohaterka miała brata i siostrę) uczyły się francuskiego i gry na fortepianie. Halina, wychodząc za mąż w grudniu 1928 roku za członka elity władzy, przyszłego ministra skarbu, miała więc świetne przygotowanie do brylowania na stołecznych salonach. W Narodowym Archiwum Cyfrowym można dziś znaleźć zdjęcia Haliny Konopackiej-Matuszewskiej w sukniach balowych w towarzystwie ministrów i oficerów, a nawet prezentującej nowe kreacje jako modelka na zamkniętych pokazach w warszawskim Yacht Clubie. Porzuciła sportową karierę, ale nie całkiem – przez kilka lat była jeszcze czołową polską tenisistką. Jednocześnie zabłysnęła innymi talentami. Już wcześniej publikowała w „Wiadomościach Literackich” i w „Skamandrze” swoje wiersze. W 1929 roku Kazimierz Wierzyński, wielki poeta, a jednocześnie redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego”, namówił ją do wydania zbioru wierszy w wersji książkowej. Tomik ukazał się pod tytułem „Któregoś dnia” i zawierał siedemnaście utworów.

Piękna lekkoatletka miała również talenty plastyczne, które ujawniła po wojnie, w Stanach Zjednoczonych. Malowała kompozycje kwiatowe, podpisując je pseudonimem Helen George.

1 / 2
oceń artykuł Pobieranie..

Leszek Śliwa