Nowy numer 17/2024 Archiwum

Uczę się od wampirów

O tym, dlaczego katecheci powinni podawać młodym mleczko, a nie schabowe, z salezjaninem ks. Przemysławem Kaweckim rozmawia Marcin Jakimowicz.

Ks. Przemysław Kawecki – salezjanin, duszpasterz młodych, jeden z animatorów portalu Bosko.pl, projektu Hip-Hop Dekalog. Redaktor naczelny pisma „Drakka”. Redaktor nowego programu Telewizji Polskiej pt. „Pytając o Boga” (premiera 6 września w TVP2) oraz „Słowa na niedzielę”.

Marcin Jakimowicz: Co zrobiłby ks. Jan Bosko w słynnej klasie gimnazjalnej w Ostródzie, w której po paru pozalekcyjnych przygodach kilka dziewczyn przychodzi na lekcje w ciąży?
Ks. Przemysławem Kawecki: – Po lekcjach poszedłby posiedzieć na ławce pod ich blokiem. Wyszedłby do świata młodych – to była jego metoda wychowawcza. On nie zaczynał od katechizacji, tylko od pierwszego kontaktu – od tego, by być na ulicy. Tam, gdzie włóczą się po szkole dzieciaki. Znana jest historia Bartłomieja Garellego – bezdomnego chłopca, który chciał przespać się w zakrystii. Dorwał go zakrystian i chciał potraktować jak połowa świata, która na dzieciaki z problemami reaguje agresją. Wtedy wszedł do zakrystii ks. Bosko. Zaczął rozmawiać z przerażonym chłopakiem. „Masz matkę? Nie. – Masz ojca? – Nie. – Masz dom? – Nie. – Potrafisz czytać i pisać? – Nie. – Umiesz gwizdać? – Umiem! To pogwiżdżmy razem…”

Czyli metodą na młodych jest wyszukiwanie w nich dobra?
– Tak, to naprawdę działa. Ks. Bosko mówił, że w każdym młodym jest odrobina dobra – trzeba ją znaleźć i na tym budować relacje.

A co ma zrobić w ostródzkiej szkole zakonnica, która od przełożonej dowiedziała się, że będzie uczyła tam religii? Gwizdać?
– Pytanie jest tak naprawdę jedno: czy katecheta to zawód czy powołanie? Ja już po pierwszym zdaniu potrafię często to chwycić. Pytam jakiegoś katechetę: „Jak u ciebie na religii?”. „Zapooooomnij…” A inny podchodzi do mnie i rzuca: „Wiesz, mam fajne dzieciaki, dały mi ostatnio wprawdzie popalić, ale…”.

W Polsce jest 35 tys. ludzi „powołanych”. Do uczenia religii.
– Katecheci są dla mnie bohaterami swego dzieła, naprawdę. Na matematyce, biologii czy historii nie ma takich emocji, jakie znajdziemy na lekcjach religii. Przyczyny są różne: od braku merytorycznego, profesjonalnego przygotowania do pracy z daną grupą wiekową, aż po elementy klasycznej walki duchowej. Zupełnie inaczej religia wygląda w klasach, gdzie nauczyciel czuje się powołany do tego, by opowiedzieć młodym o miłości Boga, a inaczej tam, gdzie znudzony katecheta wypisuje: temat: „Bóg jest miłością”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy