Nowy numer 13/2024 Archiwum

Tradycja czy walka o dusze?

Na parafialne rekolekcje wielkopostne przychodzi coraz mniej ludzi - zauważają księża. W jednej z parafii zrezygnowano więc z ich tradycyjnej formy.

Kiedyś na rekolekcje przychodziły tłumy, rekolekcjonista grzmiał i wszyscy byli zadowoleni – wspomina ks. Wiesław Przyczyna, przewodniczący Sekcji Homiletyków Polskich. – Dziś musimy zmienić nasze myślenie o rekolekcjach. Do kościoła chodzi mniej ludzi. Zmieniła się też struktura dnia, ludzie pracują do późnych godzin wieczornych. Trzeba zastanowić się nad porą rekolekcji. Może organizować je o późniejszej godzinie albo w weekendy, gdy ludzie nie są tak zapracowani? Na pewno jednak nie należy nastawiać się na to, że przyjdą tłumy. Raczej chodzi o to, by umocnić tę garstkę, która się zjawi.

Show rekolekcyjny
W czas Wielkiego Postu księża na różne sposoby próbują ściągnąć wiernych do kościoła. – Na „Rekolekcje dla zabieganych” przyszło mnóstwo ludzi, bo każdy czuje się zabiegany – opowiada kapucyn
o. Rafał Szymkowiak, duszpasterz młodzieży i dzieci. – Czy to były rekolekcje o zabieganiu sensu stricto i tylko o tym? Nie! Były o Bogu, wartościach, rodzinie. Ale młodzi złapali haczyk. Innym razem świetny pomysł przyszedł nam do głowy. Zróbmy banery, takie, że aż będą w oczy razić: „Rekolekcje dla głupich”. Przyjdą? Pewnie, bo każdy będzie chciał zobaczyć, kto się tam pojawi – śmieje się ojciec Rafał. – A my mówiliśmy o głupstwie krzyża…

Nie wszyscy wierni potrzebują jednak takich haczyków: – Duch wieje, kędy chce, i na pewnym etapie może to kogoś przyciągnąć – twierdzi Jarosław Syrkiewicz, 39-letni pracownik banku. – Osobiście nie przepadam jednak za taką „reklamą” w ewangelizacji. Wolę, żeby Kościół dawał mi to, w czym jest najlepszy od dwóch tysięcy lat: głosił Jezusa Chrystusa. – „Reklamę” dopuszczałbym jedynie przed rekolekcjami, tak by zwrócić na nie uwagę – dodaje ks. Wiesław Przyczyna. – Natomiast jestem bardzo przeciwny temu, by z rekolekcji robić show. A to się niestety zdarza. Niektórzy księża wchodzą w rolę medialnych zabawiaczy i zrobią wszystko, by ludzie zechcieli przyjść i miło spędzić czas. Przebierają się za smoka wawelskiego albo jeżdżą na wrotkach. Ale gdzie tu jest miejsce na spotkanie z Chrystusem?

„Przemszone” spotkania
W tym spotkaniu niekoniecznie pomaga też patetyczny ton, w który wpada część rekolekcjonistów. – Moralizujemy, podajemy wzruszające przykłady, a zapominamy, że to słowo Boże ma nas zmieniać – mówi ks. Emanuel Pietryga, proboszcz parafii św. Jadwigi w Chorzowie. – Nieraz jest tak, że rekolekcjonista przeczyta Ewangelię, na oczach ludzi ją zamknie, a potem zaczyna mówić o czymś zupełnie innym. Tak jakby to „coś” miało być ważniejsze od słowa Bożego – ubolewa ksiądz Przyczyna. Jego zdaniem to wynik „przemszenia”, czyli nadmiernego wykorzystywania Eucharystii podczas spotkań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy