Nowy numer 17/2024 Archiwum

Zero tolerancji

O szarlatanach, bezstresowym wychowaniu i pracy nad cnotami z Romanem Giertychem* rozmawia ks. Marek Gancarczyk

Ks. Marek Gancarczyk: Czy jako chłopiec był Pan grzeczny w szkole?
Roman Giertych: – Chłopcy nie należą do grzecznych w szkole. Ja też nie byłem jakoś specjalnie grzeczny. Ale nie byłem też bandytą ani łobuzem. Chłopcy się bili, szturchali, popychali, były pojedynki honorowe. Natomiast czegoś takiego jak teraz, takiego bandytyzmu na pewno nie było.

Co takiego stało się przez lata, że dzisiaj mamy do czynienia z bandytyzmem?
– W moim przekonaniu zostały popełnione błędy filozoficzne w podejściu do wychowania. Błędy pedagogiki. Odeszliśmy od zasad, które kształtowały pedagogikę przez ostatnie 2 tysiące lat. Na przykład to, że trzeba pracować nad cnotami. Taka prosta rzecz. Nikt teraz nie mówi o tym, że człowiek powinien kształtować swój charakter, że jest panem swojego losu. Chyba, że jest chory psychicznie. Ale jeżeli nie jest chory psychicznie, to może kształtować swój los. Tłumaczenie kogoś dysleksją czy ADHD oznacza, że dajemy naukowe przyzwolenie na postępowanie z gruntu sprzeczne z zasadami wychowania. To prawda, że nie wszyscy mają ten sam charakter i nie każdemu jest tak samo łatwo pracować nad poszczególnymi cnotami, ale to nie oznacza, byśmy mieli się godzić na to, żeby uczniowie tego nie robili. Zasadą arystotelesowskiego wychowania, później przejętego przez chrześcijaństwo, jest praca nad cnotami.

W jaki sposób chce Pan wprowadzić do szkoły wychowanie polegające na pracy nad cnotami?
– Przede wszystkim chcę złamać zasadę, która ze źle rozumianej tolerancji wywiodła zezwolenie na wszystko.

Zdaje Pan sobie sprawę, że to jest wyjście na wojnę?
– Jestem człowiekiem wojny i walka jest moim żywiołem. Zostałem politykiem, bo nie boję się starcia. Zdaję sobie sprawę, że prezentując program „Zero tolerancji”, poszedłem na bardzo poważne zwarcie, jeżeli chodzi o kwestie związane z przyzwyczajeniami polskiej pedagogiki. I to będzie najpoważniejszy spór w tym wszystkim.

Co jest istotą programu „Zero tolerancji”?
– Istotą programu „Zero tolerancji” jest brak tolerancji dla szarlatanów, którzy przez lata głosili coś innego niż to, co jest potrzebne do wychowania normalnego młodego człowieka. Całe to wychowanie bezstresowe… Przecież całe życie jest stresujące. Jeżeli będziemy wychowywać młodych ludzi do życia bezstresowego, to znaczy, że wychowamy ich do życia nierealnego. Nie ma bezstresowego życia. Kiedy później napotkają realne problemy w swoim życiu, to się łamią. Reagują agresją, niezrozumieniem, totalnym oporem.

Człowieka można wychowywać tylko wtedy, kiedy mu się mówi prawdę. Prawdę, której nie poznaliśmy w wyniku badań naukowych pół miesiąca wcześniej, tylko prawdę, która przez tysiące lat wychowuje człowieka. Na takich samych zasadach opierały się Akademia Arystotelesa, Liceum Platona, szkoły rzymskie, na takich samych zasadach opierały się szkoły zakonne w średniowieczu, szkolnictwo pijarów. Również przedwojenna szkoła polska – na klasycznym rozumieniu, że trzeba zabiegać o cnoty, że charakter trzeba kształtować od maleńkości.

Tak naprawdę to „zero tolerancji” ma być dla mnie, dla księdza, dla nauczyciela, dla dyrektora, ale zacznijmy od siebie. Tylko wtedy, kiedy każdy z nas powie „zero tolerancji” dla własnej mizerii, wtedy się podniesiemy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy