O terroryzmie Putina, zagrożeniu wojną atomową i stanie polskiej armii mówi gen. Roman Polko.
Znamy te reakcje – są to zawsze wyrazy głębokiego zaniepokojenia, oburzenia i potępienia. Śmiech na Kremlu.
Zgadza się, ale jednak wysyłane są do Putina bardzo poważne ostrzeżenia, by nie eskalował konfliktu do takiego stopnia, że zagroziłoby to interesom gospodarczym globalnych graczy. Robią to zwłaszcza Chiny. Wsparcia Putinowi udzielano do czasu, gdy było to im na rękę. Gdyby jednak przywódca Rosji eskalował tak bardzo, że uderzyłoby to w interesy tych krajów, które dzisiaj są neutralne – Chin i Indii – ich podejście by się zmieniło. Jednak użycie broni nuklearnej byłoby dla całego prawie świata niedopuszczalne, oznaczałoby bowiem, że każdy, kto nią dysponuje, może sobie anektować terytoria innych krajów w dowolny sposób.
Rosjanie wiedzą jednak, że Zachód raczej nie odpowie bronią atomową, bo to oznaczałoby globalną zagładę. Wobec szantażu terrorysty jesteśmy bezbronni?
Rozpętanie przez Putina wojny nuklearnej przeniosłoby ten konflikt na zupełnie inny poziom i z pewnością w samej Rosji nie przysporzyłoby prezydentowi zwolenników. Ktoś dokonałby przewrotu na Kremlu. Duża grupa generałów nie popiera sposobu prowadzenia wojny, bo Putin podejmuje decyzje według własnej woli, a potem obarcza winą generałów, wymieniając ich jak rękawiczki. Poza tym ci dowódcy, broniąc swoich rodzin, nie byliby wcale skłonni rozpoczynać wojny, która uderzałaby w ich podstawy bezpieczeństwa.
Zostańmy więc przy zagrożeniu wojną konwencjonalną. Polska ma wystarczająco dużo sił zdolnych odstraszyć agresora?
Jesteśmy silni siłą NATO. Warto to powtarzać.
Kraje NATO są mocno podzielone w postawie wobec Rosji – z jednej strony USA, Wielka Brytania, Polska, kraje bałtyckie, z drugiej – prorosyjskie Niemcy, Francja, o Węgrzech nie wspominając.
W trudnych sytuacjach NATO działa jednak razem. USA i Wielka Brytania pokazały, że są fundamentem Sojuszu, ale w obliczu zagrożenia możemy liczyć na pozostałe kraje. Ale dodajmy, że Polska buduje również własne podstawy bezpieczeństwa. Jest to ważne, bo przypadek wojny w Ukrainie obrazuje, że najpierw Ukraińcy swoimi siłami musieli pokazać bohaterstwo na polu walki, a dopiero później zaczęły docierać do nich pierwsze dostawy uzbrojenia z Zachodu. Polska na szczęście ma dziś armię z prawdziwego zdarzenia, z dobrym systemem dowodzenia. Ta armia dokonała ogromnego przeskoku w minionych paru latach. Uzbrojenie, które otrzymujemy i będziemy otrzymywać, stawia nas w elicie NATO i czyni chyba najmocniejszym państwem w UE.
Mamy wystarczającą obronę przeciwrakietową? Jesteśmy w stanie obronić się na przykład przed Iskanderami wystrzelonymi z obwodu kaliningradzkiego?
Systemy są wdrażane w ramach programów „Narew” i „Wisła”, na poziomie taktycznym mamy polskie Pioruny, które świetnie sprawdzają się w Ukrainie, także Patrioty, za chwilę będą wyrzutnie HIMARS… Oczywiście wszystko to wymaga dalszej rozbudowy, bo mieliśmy wiele lat zaniedbań. Ale w ramach NATO powinniśmy jednak zbudować mocny parasol obronny. Rosja na swoich defiladach chwali się hipersonicznymi superpociskami, ale nawet przestarzałe systemy, które posiada Ukraina, są w stanie strącać ponad połowę rakiet wystrzeliwanych z Rosji. Agresor dysponuje bowiem w dużej mierze systemami z dawnej epoki.
Straż pożarna rozpoczęła sprawdzanie stanu schronów w Polsce. Jest ich w ogóle odpowiednia liczba?
Przez ostatnie dekady przeważała narracja, że Europa jest bezpieczna, więc także u nas nie myślano o schronach, a szefowie MON szukali oszczędności w armii. Dopiero w ostatnich latach nastąpił przełom i zaczęło dominować przekonanie, że musimy budować silne struktury uodparniające na atak. Ukraina dała nam parę lat, by odbudować cały system bezpieczeństwa.
Mamy parę lat spokoju? Raczej nie zanosi się na spokój …
Jeśli Ukraina wygra, będziemy mieć około dziesięciu lat na wzmocnienie obrony. Rosja poniosła tak znaczące straty, że raczej nie będzie w stanie otworzyć nowych frontów przez dłuższy czas. To okazja, by od podstaw zbudować to, co przez lata było zaniedbywane. •
Roman Polko
Generał dywizji Wojska Polskiego, oficer dyplomowany wojsk powietrznodesantowych i sił specjalnych, doktor nauk wojskowych. Podczas czynnej służby wojskowej dowodził m.in. Wojskową Formacją Specjalną GROM.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się