Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ponad podziałami

Jerzy Buzek jest jedynym politykiem, który potrafi przełamać betonowe bariery dzielące elektoraty Platformy i PiS. Stał się polską marką i symbolem marzeń o awansie w Europie.

To ciekawy przypadek, gdyż jako polityk profesor Buzek nie odnotował większych sukcesów. Jego rząd odszedł w niesławie, a tworzące go partie w 2001 r. poniosły druzgocącą klęskę wyborczą. Nie zaszkodziły mu nawet kontrowersyjne wypowiedzi w przedwyborczej ankiecie „Gościa Niedzielnego”. Wyraził wówczas gotowość wsparcia deklaracji Brukseli w sprawie zrównania statusu par homoseksualnych, choć bez dawania im prawa do adopcji dzieci, co wywołało sporo negatywnych dla niego reakcji. Co więc stoi za sukcesem sympatycznego profesora, o ujmującym, choć czasem trochę szelmowskim uśmiechu, który w ostatnich wyborach otrzymał blisko 400 tys. głosów?

„Karol”
Poznałem go w latach 80., gdy przychodził do redakcji „Gościa Niedzielnego”, która była ważnym miejscem w topografii ówczesnej opozycji. Buzek używał wówczas pseudonimu „Karol” i po aresztowaniu Tadeusza Jedynaka stał na czele struktur podziemnego związku na Górnym Śląsku. W „Solidarności” był od pierwszych chwil, tworząc komisję zakładową w Instytucie Inżynierii Chemicznej w Gliwicach. Wkrótce był już osobą znaną poza Śląskiem. Sławę zdobył, gdy bardzo sprawnie przewodniczył obradom drugiej tury I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność”. Po wprowadzeniu stanu wojennego przez jakiś czas ukrywał się. Ale już w styczniu 1982 r., gdy większość działaczy legalnych struktur została aresztowana bądź internowana, razem z grupą przyjaciół zaczął wydawać Regionalny Informator Solidarności Śląsko-Dąbrowskiej „RIS”, jedno z pierwszych wydawnictw podziemnych.

W latach 80. jednym z jego bliskich współpracowników był Marian Krzaklewski i ta znajomość miała w przyszłości zadecydować o politycznej karierze naukowca z Gliwic. W 1987 r. ze względu na ciężką chorobę córki Agaty wycofał się z działalności w podziemiu. Po przełomie Buzek nie włączył się do życia politycznego, lecz zajął się pracą naukową. Niektórzy twierdzą, że wpływ na to miał incydent w czasie regionalnego zjazdu Solidarności Śląsko-Dąbrowskiej, kiedy publicznie zarzucono mu, że w latach 70. i 80. był tajnym współpracownikiem SB. Buzek opuścił salę i przez kilka lat przestał udzielać się publicznie. Sprawa oskarżeń wróciła, gdy został premierem. W trakcie procesu lustracyjnego został oczyszczony z zarzutów.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy