Nowy numer 39/2023 Archiwum

Osłabić rodzinę

Posłowie chcą też kar dla rodziców za "przemoc psychiczną" i "szantaż emocjonalny" wobec dzieci. Pod te sformułowania urzędnik ze złą wolą będzie mógł podciągnąć wszystko.

Polska wybiera więc drogę takich państw jak Szwecja, gdzie normalna rodzina jest uważana za źródło patologii i twór z góry podejrzany. O tym, że polski rząd myśli podobnie, świadczą choćby wyniki telefonicznego sondażu, na który się powołuje. Wynika z niego, że przemoc jest rzekomo stosowana w 48 proc. polskich rodzin. Na to, że te badania są nierzetelne, wskazuje m.in. porównanie z innymi badaniami, które też otrzymali posłowie. Według nich, przemoc wobec dzieci zdarza się w 15 proc. rodzin... Mało kto w Sejmie zwraca uwagę na takie różnice.

Głupie pomysły
Zakaz kar cielesnych jest już zapisany w projekcie ustawy, który do Sejmu przysłał rząd. To znaczy, że każdy, nawet najlżejszy klaps, będzie złamaniem prawa. Niestety, w podkomisji sejmowej brakuje ludzi, którzy widzą absurd wprowadzania tak szczegółowego określania, co w rodzinie jest legalne, a co nie. Opozycja nie alarmuje mediów, bo wiceprzewodniczącą podkomisji przygotowującej ustawę z ramienia PiS jest Joanna Kluzik-Rostkowska. Można ją podejrzewać o wszystko, tylko nie o konserwatywne poglądy. Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak zaproponował nawet dopisanie do ustawy zakazu przemocy psychicznej wobec dzieci, czyli ubliżania, wyszydzania i „szantażu emocjonalnego”. Przewodnicząca podkomisji Magdalena Kochan z PO poparła jego pomysł. Głosy takie jak wybitnego prawnika Andrzeja Zolla, byłego rzecznika praw obywatelskich, rzadko przebijają się do mediów. Andrzej Zoll nazwał te pomysły wprost głupimi i ostrzegł, że będą psuły stosunki w rodzinie. W Sejmie zdroworozsądkowego punktu widzenia próbował do tej pory bronić tylko osamotniony poseł PiS Adam Śnieżek, z zawodu specjalista spraw socjalnych. Wybrał się na posiedzenie podkomisji, choć nie jest jej członkiem, i dzielił się swoimi wątpliwościami w sprawie ustawy. Co to za wątpliwości? – Między innymi takie, że zakaz stosowania kar cielesnych to regulacja, która idzie zbyt daleko – mówi „Gościowi” Adam Śnieżek. – Są sytuacje, w których danie klapsa jest uzasadnione. Na przykład jeśli dziecko uprze się w sklepie, żeby coś mu kupić, tupie, krzyczy i nie reaguje na tłumaczenie. A rodzic musi coś zrobić szybko, nie może przedłużać tej sytuacji – mówi Śnieżek.

Klaps dopuszczalny
Przewodnicząca podkomisji posłanka PO Magdalena Kochan widzi tę sprawę inaczej. Uważa, że klaps jest zawsze oznaką bezradności rodzica. – Niektórzy myślą, że dziecko jest obywatelem drugiej kategorii. Tymczasem mały człowiek ma swoją dumę i godność. Jego wychowanie nie może się opierać na strachu, tylko na rzetelnej rozmowie i rozumowym oddzielaniu dobra od zła – przekonuje w rozmowie z „Gościem”. Zapis o karach cielesnych został jednak ostro skrytykowany przez różne organizacje zrzeszające rodziców. Źle ocenia go psycholog Joanna Krupska, prezes Związku Dużych Rodzin Trzy Plus i matka siedmiorga dzieci. Co ciekawe, Krupska osobiście nie stosuje klapsów. – Jestem jednak zdecydowanie przeciwna stawianiu w jednym rzędzie znęcania się nad dzieckiem i klapsów. Jest szereg pozycji w literaturze psychologicznej, które traktują klaps jako dopuszczalną metodę wychowawczą. A o metodach wychowania dziecka powinni decydować rodzice, a nie państwo – mówi. Joanna Krupska obawia się, że rodzice nie będą teraz czuli się w pełni wolni w wychowaniu swojego dziecka. – Bojąc się, wielu rodziców zacznie w ogóle wycofywać się z wychowania dzieci. Poczują się wychowawczo bezradni. Tymczasem dla dobra dziecka trzeba mu stawiać wymagania. Można to robić za pomocą perswazji i dochodzenia do kompromisu z dzieckiem. Jeśli ktoś tego nie potrafi, to lepiej niech da klapsa, zamiast pozwolić dziecku rozlewać sok po całym mieszkaniu – mówi Krupska.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast