Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Niewesoła prawda o OFE

Na nasze przyszłe emerytury zarabiają OFE. Takie jest powszechne przekonanie. A to nieprawda. Nasze emerytury będą zależały od tego, ile dzieci będziemy mieli i jak je wychowamy.

Widmo straszy Europę. Widmo zbankrutowanego państwowego, repartycyjnego systemu emerytalnego, który niepodzielnie panuje w Europie przez niemal całe obecne stulecie – tak zaczął swoją książkę o ubezpieczeniach społecznych José Pinera, twórca reformy emerytalnej w Chile, w rządzie gen. Pinocheta. Mogła ona zostać przeprowadzona z sukcesem, bo prawie nie było tam emerytów pobierających świadczenia od państwa. Dziś, w kraju demokratycznym, w którym głównym źródłem utrzymania jednej czwartej obywateli są świadczenia wypłacane z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, a Fundusz ten stanowi jedną trzecią budżetu państwa, systemu kapitałowego wprowadzić się nie da, gdyż pokolenie czynne zawodowo nie ma możliwości zaoszczędzić na swoją emeryturę takich środków, które pozwoliłyby nie obciążać w przyszłości dzieci kosztami emerytur ich rodziców i jednocześnie ponosić koszty utrzymywania dziadków.

Od czego zależy emerytura
Powiedzmy sobie prawdę: nasze emerytury będą zależały od tego, jaki będzie poziom PKB, gdy my będziemy na emeryturach. A to z kolei będzie zależało od tego, ile spłodzimy dzieci, jak je wychowamy i jakie im stworzymy warunki do pracy, żeby było co dzielić między pokolenie aktywne zawodowo i tych, którzy już nie będą pracowali. I oby proporcje między nimi były jak najbardziej korzystne dla tych pierwszych. Tymczasem rządzący odgrywają przed wyborcami teatr. Niedawno premier Tusk zrugał OFE,
że są za drogie. I zapowiedział reformę reformy emerytalnej. Od razu stanął mi przed oczami premier Putin, który równo rok temu zrugał sprzedawców w jednym z marketów, że mają za drogą kiełbasę. Będziemy więc reformować nasz system emerytalny, jak gen. Jaruzelski reformował socjalizm: w nieskończoność i bez skutku.

Od czasu, gdy Pinera napisał swą książkę, niewiele się w europejskich systemach emerytalnych zmieniło, a jeśli już, to na gorsze. Przede wszystkim pogarszają się proporcje między ludźmi pracującymi i niepracującymi. A reformy podążające śladem chilijskich są nieskuteczne. Przykładem może być reforma, która w Polsce weszła w życie w 1999 roku. Zaczął wówczas obowiązywać jej pierwszy, najłatwiejszy do wdrożenia, etap. Ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych precyzowała bowiem jedynie to, jak się pobiera celowy podatek emerytalny, który dla zmylenia podatników nazywa się „składką na ubezpieczenie emerytalne”. Nie są to żadne „składki”, które możemy płacić lub nie, a w zamian otrzymujemy sprecyzowane świadczenie na wypadek jakiegoś zdarzenia, od którego następstw ubezpieczyliśmy się. Mianem „składek” nazywane są pobierane pod przymusem podatki celowe, które państwo przeznacza na pokrycie swoich wcześniejszych zobowiązań, czyli na aktualnie wypłacane emerytury.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy