Wyglądają jak tajemniczy instrument. „Granie” na nim jest dla postronnych jak fizyka kwantowa.
Lewkowo Stare na dalekim Podlasiu. Tu rzeka Narewka wije się między łąkami i jest tak cicho, że rytm pracy krosien pani Irenki słyszą zarówno sąsiedzi, letnicy, jak i czaple z łąki za domem. Pani Irena ma takich warsztatów kilka. Oryginalnych, robionych przez stolarzy, którzy specjalizowali się w tej umiejętności, bo tu przecież w niemal każdym domu kobiety tkały. Przed wojną i po wojnie. Pewnie gdzieś do lat 60.–70. XX wieku się to robiło. Potem tkactwo zanikało, wraz z upowszechnieniem się non-ironów i innych nowoczesnych tkanin. Pani Irenka też zarzuciła tę pracę. Tkactwo jednak o niej nie zapomniało.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej