Bądź najlepszą, najseksowniejszą, najsławniejszą laską świata! – to hasło reklamowe gry. Gry internetowej. Co prawda gra toczy się po angielsku, ale jest polskojęzyczne forum. A na nim na przykład takie opinie: „Jezzzzuuu... :D ta gra jest świetna”.
I szczegółowe porady, jak grać, jak wypełniać poszczególne misje. Jakie misje ma do wykonania gracz (a właściwie graczka, bo gra jest adresowana do osób płci żeńskiej)? Proszę bardzo: „Rzuć chłopaka, znajdź sponsora, schudnij, przytyj, schudnij i rzuć chłopaka, przytyj i znajdź sponsora, powiększ sobie biust”. A wszystko wśród przemiłych różowości, najmodniejszych ciuchów, zakupów, fajnych apartamentów, troski o jedzenie i picie.
Co znaczy w dzisiejszym języku polskim „mieć sponsora”, łatwo się było dowiedzieć z programu jedne-go z polskich telewizyjnych kanałów dla kobiet, w którym wypowiadały się posiadaczki „sponsorów”. Dawniej na takie kobiety mówiło się „utrzymanki”. Albo jeszcze gorzej.
W czym problem? Dlaczego opisuję tu grę, która wygląda na skrócony kurs dla adeptek najstarszego zawodu świata? Bo ona przeznaczona jest dla nastolatek. Główna bohaterka wygląda na „dobrze rozwiniętą” 13-latkę. Ale bez trudu może się tam zarejestrować i ośmiolatka. Wcale nie musi pytać rodziców o zgodę. I może swój mail podać jako ich adres mailowy. Sprawdziłem. Żadnej weryfikacji, żadnej ochrony.
Chcesz wiedzieć, jak się ta niebezpieczna gra nazywa, bo masz córkę w wieku 9–15 lat? Nie zamierzam jej reklamować. Najlepiej spójrz na monitor, gdy Twoja córka siedzi przy komputerze.
Czytaj codzienne komentarze w portalu Wiara.pl
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl