Czujesz się przepracowany? Męczy cię hałas współczesnego świata? Chcesz posmakować pustelniczego życia? Jedź do Rytwian!
Wjeżdżamy w las nazywany Złotym i po chwili zza drzew zaczynają się wyłaniać klasztorne zabudowania. Jest jeszcze zielono, ale kasztanowce przy bramie pustelni powoli nabierają już złotych barw. Kiedy wysiadamy, uderza nas cisza. Tak jak tych, którzy przyjeżdżają tu, by odpocząć od rozedrganego świata. – Ta cisza najpierw przeszkadza – uśmiecha się ks. Tomasz Lis, kapelan Pustelni Złotego Lasu. – Dopiero potem zaczyna leczyć.
Azyl dla umęczonych
Pustelnia, która powstała w pokamedulskim klasztorze w Rytwianach, w diecezji sandomierskiej, jest centrum terapeutycznym. Kiedyś mnisi powtarzali tu swoje „memento mori”, dziś przyjeżdżają w te mury ludzie, którzy chcą leczyć się ze współczesnych uzależnień: pracoholizmu, zakupoholizmu, siecioholizmu… Ale nie tylko oni. Panią Małgorzatę z Opolszczyzny przyciągnęła możliwość poznania życia zakonu pustelniczego. – To jedyne tego typu miejsce w Polsce, do którego może wejść kobieta – podkreśla. Wprawdzie kamedułów tu już nie ma, ale jest zakonnica, która zamknęła się w klasztornej wieży i spędza czas wyłącznie na modlitwie.
Jest pan Janusz Koralewski, historyk, chodząca encyklopedia życia monastycznego. Jest wreszcie ksiądz kapelan, który uczy podstawowych zasad kontemplacji. I tak goście, spacerując po klasztornych terenach i uczestnicząc w duchowym programie, doświadczają namiastki życia zakonnego. – Na początku wiele osób pyta, czy będziemy im odbierać komórki i laptopy – śmieje się ksiądz Tomasz. – Nie, niczego nie odbieramy. Stawiamy na wolny wybór naszych gości, ich decyzję. Widzimy, że wiele osób przyjeżdża tu naprawdę umęczonych. Dajemy im szansę, by ich naturalne potrzeby były realizowane. Jeśli ktoś chce się po prostu wyspać, to niech się wyśpi. Osobom zagonionym, przyzwyczajonym do fast foodów, proponujemy smak domowego jedzenia. A co do komórek, to i tak trudno tu złapać zasięg… Ci, którzy chcą wziąć udział w turnusie terapeutycznym, mają do dyspozycji psychologa, który uczy radzenia sobie ze stresem, higieny pracy, układania harmonogramu dnia. – Tydzień czy dwa tygodnie z pewnością nie rozwiążą problemu, ale mogą pomóc w uświadomieniu sobie pewnych rzeczy – podkreśla ks. Tomasz Lis. – Terapia zajęciowa polega na przestawieniu się na inny rodzaj pracy. Lepimy różne rzeczy z gliny albo malujemy ikonki na drewnie. Niektórzy początkowo protestują: „Artystów będziecie z nas robić!”. A potem łapią bakcyla.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Kierownik działu „Kultura”
Doktor nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa. Przez cztery lata pracował jako nauczyciel języka polskiego, w „Gościu” jest od 2004 roku. Poeta, autor pięciu tomów wierszy. Dwa ostatnie były nominowane do Orfeusza – Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego, a „Jak daleko” został dodatkowo uhonorowany Orfeuszem Czytelników. Laureat Nagrody Fundacji im. ks. Janusza St. Pasierba, stypendysta Fundacji Grazella im. Anny Siemieńskiej. Tłumaczony na język hiszpański, francuski, serbski, chorwacki, czarnogórski, czeski i słoweński. W latach 2008-2016 prowadził dział poetycki w magazynie „44/ Czterdzieści i Cztery”. Wraz z zespołem Dobre Ludzie nagrał płyty: Łagodne przejście (2015) i Dalej (2019). Jest też pomysłodawcą i współautorem zbioru reportaży z Ameryki Południowej „Kościół na końcu świata” oraz autorem wywiadu rzeki z Natalią Niemen „Niebo będzie później”. Jego wiersze i teksty śpiewają m.in. Natalia Niemen i Stanisław Soyka.
Kontakt:
szymon.babuchowski@gosc.pl
Więcej artykułów Szymona Babuchowskiego