Nowy numer 17/2024 Archiwum

Dziennikarstwo pod nadzorem

Świat nie jest już globalną wioską, świat jest globalnym maglem.

Każdy ma swój krzyż, mawia moja znajoma. Odnosi się w ten sposób do wrzawy spowodowanej deklaracją pastora Jonesa z Florydy, który zapowiadał spalenie Koranu. Zapowiedź, przekazana przez media, wzburzyła ludzi na całym świecie, bo ludzie – choć to najczęściej ukrywają – boją się jakiejkolwiek prowokacji wobec muzułmanów. Przyznają tym samym rację pastorowi, który oskarża islam o brak tolerancji i terroryzm, ale może nie kontynuujmy tego wątku, bo możemy zejść na manowce. Najważniejsze jednak w tym przekazie jest to, że pastor Jones stoi na czele liczącej 50 wyznawców grupy, której nazwy nie potrafię powtórzyć. I mimo to staje się bohaterem mediów, osobą, której uwagę poświęcają nie tylko muzułmanie, ale liczni przywódcy polityczni zachodniego świata. Świat nie jest już globalną wioską, świat jest globalnym maglem.

Czy należy napadać na media z tego powodu? Wydaje się, że z profesjonalnego punktu widzenia zachowują się one bez zarzutu. Przy okazji realizują wytyczne Marksa, adresowane co prawda do filozofów, ale czyż dziennikarze nie mają prawa zmieniać świata, zamiast go tylko objaśniać? A że przy okazji rośnie poczytność, oglądalność, słuchalność… to tylko bodźce do lepszej pracy. Nawiasem mówiąc, to my, odbiorcy, odpowiadamy za te bodźce. Jeśli więc z powodu spalenia Koranu nastąpi koniec świata, to trudno będzie jednoznacznie wskazać odpowiedzialnego. Tylko kto się tym będzie martwił, jeśli już nastąpi koniec świata?

Wracając do naszych, za przeproszeniem, baranów, zauważmy, że i u nas dziennikarze (a może kto inny?) zajmują się profesjonalnym zwiększaniem wskaźników, za które media są rozliczane. I nie mam na myśli poziomu prawdomówności, jeśli w ogóle jeszcze (albo już) wiadomo, co to jest prawda. Zapewne z dbałości o tę prawdomówność Wyższa Szkoła Dziennikarstwa im. Wańkowicza (a konkretnie Stefan Bratkowski, prezes zarządzającej nią fundacji) omal nie zwolniła niedawno Janiny Jankowskiej za poglądy PiS-owskie. Być może były jeszcze inne powody.

Jednak obserwując festiwal przekonywania publiczności, że Jarosław Kaczyński nie umie przegrywać, dochodzę do wniosku, że… to PO nie umie wygrywać! A raczej niektórzy jej sympatycy, którzy od wygranych wyborów prezydenckich wychodzą wprost ze skóry, żeby wdeptać w ziemię przeciwnika. Gdy się słucha i czyta ich wypowiedzi, to przypomina się ów Żyd, który żyjąc w Izraelu, czytał tylko zagraniczne gazety. Z miejscowych dowiadywał się o korupcji, złodziejstwie, niemoralności, a z obcych – że Żydzi rządzą światem, co było przyjemne. Na pewno PiS-owcy też czytają wrogie im gazety.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej