Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Ryzykanci Bożego królestwa

Dzięki ryzykantom Bożego królestwa tyle dzieci kawałek świata zobaczy, odetchnie nie tylko innym powietrzem, ale atmosferą wspólnoty

Miałem gości. Ksiądz z autobusem dzieci i młodzieży z okolic Kalisza. Czyżby nasz zabytkowy kościół przyciągał zwiedzających? To muzyka przyszłości. Dziś ucieszyło mnie co innego. Pisałem już o tym przed laty. Ksiądz organizujący wakacyjny wyjazd dzieciom. Wakacje krótkie, choćby tygodniowe. Ale pieniądze na nie bywają długie. Bo wszystko dziś kosztuje. I norma takiego pobytu inna niż kiedyś stodoła z myciem w potoku.

A zróżnicowanie standardów coraz większe. Turnusy organizowane przez wielkie i uznane organizacje, fundacje i stowarzyszenia mają możliwości większe – co jest oczywiste. Nieznani światu proboszczowie, wikarzy, siostry zakonne robią to skromniejszymi środkami, nieraz wręcz ubogimi, zdobywając fundusze własną przemyślnością. Zbierają wokół siebie ministrantów, dziewczęta ze scholi, dzieci z zapomnianych wiosek i całkiem zapomnianych szarych osiedli – miejskich tylko z adresu. Są potem z nimi 24 godziny na dobę. Ryzykują. Nie zawsze jest opieka z urzędowymi kwalifikacjami. Nie zawsze nocleg zostałby zaakceptowany przez kontrolerów sanitarnych. Nie zawsze reżim kuchenny mieści się w granicach przepisów.

Nie mówiąc o tym, że łatwo można stać się podejrzanym o pedofilię. O księgowości nie wspomnę. Najczęściej w jakimś notesiku. A jak taki nie dołoży do interesu, to na pewno interesu na tym nie zrobi. Pojechałby sam do jakiegoś zacnego pensjonatu w Zakopanem i odpoczął. Ale takiemu to by pewnie na to nie starczyło... A przecież dzięki ryzykantom Bożego królestwa tyle dzieci kawałek świata zobaczy, nauczy się być razem z innymi, odetchnie nie tylko innym powietrzem, ale atmosferą wspólnoty, w jaką wakacyjna grupa się zamienia. Także dzięki codziennej Eucharystii. Wiem, co piszę, dobrze wiem.

Bo sam do takich ryzykantów należę od prawie czterdziestu lat. I od tylu lat nieodmiennie boję się tych wyjazdów. Teraz to już nawet fizyczne siły nie te co kiedyś. Ale gdy widzę radość dzieci – i tych dziesięcioletnich, i tych po dwudziestce – przygotowuję kolejny wyjazd. Mam propozycję dla wydziałów duszpasterskich wszystkich diecezji: policzcie, ile dzieci i młodzieży w całym kraju miało takie krótkie, a cudowne wakacje. Trudno będzie się doliczyć, bo, jak znam życie, niejeden ksiądz się nie przyzna. Ale spróbować można. A może udałoby się wesprzeć inicjatywy zapaleńców?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej