Widzę przykłady pogaństwa - i tego, które z przymrużeniem oka patrzy na modlitwę, i tego traktującego modlitwę jak magiczne zaklęcie.
Jakoś zgadało się przy obiedzie o różnych zgubach znalezionych i nie znalezionych. Każdy ma swoje doświadczenia w tej sprawie. Nasz współbrat zza granicy (ks. František z Supikovic) też miał swoje doświadczenie. W czasie jakiegoś wyjazdu przepadły klucze od samochodu i domu. W towarzystwie były dwie gospodynie plebańskie i dwóch księży. „No to trzeba pomodlić się do svateho Antonina” – orzekły panie. Bo św. Antoni także w Czechach jest patronem od owocnych poszukiwań zgubionych rzeczy. Panowie (czyli obaj księża) szukali, panie z różańcami w ręce wzywały wstawiennictwa świętego. Długo to trwało. Wyglądało na to, że panowie zajęci szukaniem zlekceważyli wysiłek modlących się pań. Aż w końcu usłyszeli komentarz: „No tak. Jak już księża nie wierzą w modlitwę, to kto?” Głupio się nam zrobiło, opowiada František, ale właśnie znaleźliśmy klucze. Zapytałem: Franku, a co było ważniejsze? Modlitwa czy szukanie? Uśmiechnął się i powiedział: „Bez szukania byśmy nie znaleźli, a bez modlitwy to pewnie byśmy źle szukali”.
Trafił w sedno. Moje pytanie zakładało rozłączność, oddzielało modlitwę od działania. Dlatego sugerowało albo pobożność z pogranicza zabobonu, albo ludzkie zarozumialstwo lekceważące modlitwę. Jedno i drugie jest postawą pogańską. Rozglądając się z tego mojego okna, widzę wiele przykładów pogaństwa – i tego, które z przymrużeniem oka patrzy na modlitwę, i tego traktującego modlitwę jak magiczne zaklęcie. Wierzcie mi, jest to ułomność nie tylko ludzi prostych, ale i wykształconych. Więcej – jest to także przypadłość księży, zakonnic i teologów. Widocznie pogańskie korzenie siedzą w nas głęboko. A może to skutek skażenia grzechem pierworodnym, który zamazuje nam obraz rzeczywistości? Pewnie tak. Pełną i słuszną diagnozę postawił František: Bez szukania, byśmy nie znaleźli, a bez modlitwy to pewnie byśmy źle szukali. I wcale nie był to sprytny wykręt pobożnego księdza. A sprawa dotyczy nie tylko zgubionych kluczy. To jeden z trudnych, odwiecznych teologicznych problemów – pytanie o współpracę człowieka z Bogiem. Nie tu miejsce na teologiczne traktaty. Ale one nie są oderwane od życia. Tyle że szukając zgubionych kluczy, nie zastanawiamy się nad tym. A potrzebny jest ludzki wysiłek i konieczna jest Boża łaska. Dlatego rzeczy niezwykłych dokonują nieliczni.
Dziennikarz działu „Polska”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.
Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się