Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Wylecieć zmartwychwstaniem

Zmartwychwstanie nie jest powrotem do tego, co było – do życia ograniczonego biologią i fizyką naszej czasoprzestrzeni!

Nie myślałem, że w święta będę miał tak trafną ilustrację do prawdy o Zmartwychwstaniu. Może przypadek, może Ktoś to zaaranżował? Nie wiem. W każdym razie wieczorem w pierwsze święto zamykałem kościół już o zmroku. Nazajutrz rano odkryłem, że zamknąłem ładnego białego gołąbka. Siedział sobie na ogromnym krzyżu, jak wspaniałe dopełnienie czerwonej stuły zdobiącej Zmartwychwstałego. Od czasu do czasu wykonywał oblot przestrzeni kościoła, siadał na którymś z okien, potem wracał, by usiąść na ogromnej aureoli Ukrzyżowanego. Kilka okien otworzyliśmy, by mógł sobie wyfrunąć w szeroki świat. Nie był w stanie trafić na otwarte. Na szeroko otwarte drzwi kościoła też nie. Pewnie mu i dobrze było z nami w tej przestrzeni. Choć pewnie głodno. Nie wyglądał na przerażonego, z ludźmi najwyraźniej oswojony. A cały świat stał przed nim otworem. Mógł polecieć wszędzie – do swego gołębnika, ale nawet do ciepłych krajów. Cóż, kiedy nie był w stanie wyrwać się z zaklętego kręgu przestrzeni przecież otwartej!

Na koniec Mszy, przed rozesłaniem, życzyłem Parafianom, by odkryli kolejną tajemnicę prawdy o Zmartwychwstaniu. Otóż Jezus otworzył przed nami drogę nową i żywą (to cytat z Listu do Hebrajczyków). Bo Zmartwychwstanie nie jest powrotem do tego, co było – do życia ograniczonego biologią i fizyką naszej czasoprzestrzeni! Zmartwychwstanie jest wyzwoleniem nas z tego zaklętego kręgu czterech wymiarów istnienia. Jest otwarciem już nie tylko świata i jakichś „ciepłych krajów” w postaci wyobrażeń o niebie czy raju, ale otwarciem całego bogactwa rzeczywistości wielowymiarowej, której wyobrazić sobie nie można, a którą tylko z trudem i wycinkowo opisać potrafi mój Sąsiad z tej strony „Gościa”. Tak, tak, gdy mówię „zmartwychwstanie”, historia spotkań uczniów z Jezusem, to tylko mały ślad tej nowej rzeczywistości, ślad dostępny dla nas, wciąż zamkniętych w ciasnocie naszego świata. Zmartwychwstanie ma dla mnie wydźwięk wręcz fantazji matematyczno-fizycznej.

Nie chcę być takim gołąbkiem, ładnym i sympatycznym, ale latającym w kółko świątyni i przysiadającym na Jezusowym krzyżu. Aureola, świątynia, nawet piękna liturgia (obejrzyjcie zdjęcia z mego kościoła) tylko nas zatrzymują. Trzeba odnaleźć to okno otwarte na nowy świat. Wieczorem gołąbka nie było. Znalazł drogę. Dobrze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej