Nowy numer 15/2024 Archiwum

Kraj rodzinny

Stan środowiska otaczającego rodzinę pogarsza się, a klimat jest dla niej coraz mniej przyjazny

W Zabrzu zainaugurowano Metropolitalne Święto Rodziny – pod patronatem księży arcybiskupów i biskupów górnośląskich. Kto inny napisze o samych obchodach, tu chciałbym tylko wyrazić wdzięczność za pomysł, który narodził się w głowach samorządowców i polityków. Na ogół mamy pełne zaufanie do naszych władz: gdy coś wymyślą, to będą z tego kłopoty. W rzeczywistości nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy polepszenie albo pogorszenie sytuacji w kraju, w gminie i w domu następuje dzięki ich wysiłkom albo też pomimo tych wysiłków. Gospodarka się waha i jeśli ktoś ma szczęście być wybranym w okresie wzrostu, to zbiera owoce sukcesu.

Jeśli ktoś ma pecha, to obrywa za nie swoje winy. Jednak te okresowe wzloty i upadki stwarzają cień szansy, że się uda wyjść na swoje. Z sytuacją rodzin jest trochę inaczej. Od dziesiątków lat koryfeusze opinii publicznej bronią naturalnego środowiska i klimatu, a liderzy nowoczesnych technologii ścigają się w wynajdowaniu urządzeń przyjaznych użytkownikowi. Tymczasem stan środowiska otaczającego rodzinę pogarsza się, a klimat jest dla niej coraz mniej przyjazny. Owszem, państwa ustanawiają dodatki rodzinne, becikowe, zapomogi dla samotnych matek, ale to jedynie plastry. W rzeczywistości rodzina pozostaje w trudnej sytuacji, zarówno materialnie, jak i duchowo.

Gdy pojawiają się w katolickich czasopismach piękne przykłady rodzin złożonych z matki, ojca, dzieci oraz krewnych, to najpierw się wzruszam, a potem myślę: mój Boże, jeszcze dwadzieścia, trzydzieści lat temu o takich sytuacjach nie pisano, bo były one normalne! Teraz budzą zainteresowanie i podziw, niczym pojawienie się jakiegoś gatunku fauny, o którym myślano, że już wyginął. Współczesny świat przynosi wiele dobrego: nowe możliwości dla młodych, którzy często nie potrzebują rodzinnego wsparcia, pracę i połączoną z nią niezależność kobiet, programy opieki nad seniorami. Efektem ubocznym tych starań jest jednak zapaść rodziny, która nie potrafi zaadaptować się do zmian w tempie dyktowanym przez świat.

W dodatku bardzo silny wpływ na mentalność wywierają rządzący dziś duszami na-rodów weterani buntów młodzieżowych z końca lat 60., którzy walczyli między innymi z tradycyjną rodziną, która ich rzekomo tłamsiła. Teraz w imię walki z patologią ograniczają władzę rodzicielską, tak jak komuna ograniczała zakup cukru w imię walki z bimbrownictwem. Czas na zmianę klimatu. Często zastanawiamy się nad „znakiem towarowym” Polski we współczesnej Europie. Może to święto wskazuje drogę do „Polski – kraju rodzinnego”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Agata Puścikowska

Dziennikarz działu „Polska”

Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warszawskim. Od 2006 r. redaktor warszawskiej edycji „Gościa”, a od 2011 dziennikarz działu „Polska”. Autorka felietonowej rubryki „Z mojego okna”. A także kilku wydawnictw książkowych, m.in. „Wojenne siostry”, „Wielokuchnia”, „Siostra na krawędzi”, „I co my z tego mamy?”, „Życia-rysy. Reportaże o ludziach (nie)zwykłych”. Społecznie zajmuje się działalnością pro-life i działalnością na rzecz osób niepełnosprawnych. Interesuje się muzyką Chopina, książkami i podróżami. Jej obszar specjalizacji to zagadnienia społeczne, problemy kobiet, problematyka rodzinna.

Kontakt:
agata.puscikowska@gosc.pl
Więcej artykułów Agaty Puścikowskiej